O "Jacku i Agatce" – pierwszej animowanej dobranocce w historii polskiej telewizji
Wspomnienia o polskich dobranockach sprowadzają się na ogół do postaci tak symbolicznych jak Miś Uszatek, Reksio czy też Bolek i Lolek; nim ci narodzili się jednak w wyobraźniach twórców i twórczyń, na ekranach królowała para, której przygody - choć z dzisiejszej perspektywy nieco "ascetyczne" - wyznaczyły niejako początek wieczorynkowej erę w telewizyjnej historii. "Jacek i Agatka" - skromne pacynki, za historię których przed dekadę odpowiedzialna była Wanda Chotomska - po raz pierwszy przywitali widzów oraz widzki w październiku 1962 roku, szybko przeradzając się jednak w kulturowy fenomen o niespotykanej wcześniej skali.

Początek wieczorynkowej historii
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych polska telewizja wciąż znajdowała się w metaforycznych powijakach – choć program emitowany był już codziennie, odpowiedzialni i odpowiedzialne zań nadal uczyli się dostrzegać poszczególne grupy odbiorcze – ot, choćby najmłodszych. Pierwszym krokiem wykonanym w ich stronę były "Różne przygody Gąski Balbinki" – nieanimowana produkcja (na ekranie wyświetlano jedynie nieruchome plansze), której debiut przypadł na rok 1959. I choć Balbina oraz jej nieodłączny towarzysz – kurczak Ptyś – bawili, a także uczyli (mimo niekoniecznie przystępnej formy) przez kilka kolejnych lat, prawdziwy przełom nadszedł dopiero w roku 1962.
Wtedy też, konkretniej 2 października, w ramówce po raz pierwszy pojawiła się nowa propozycja – "Jacek i Agatka". Serial emitowano początkowo na żywo (ze studia telewizyjnego przy placu Powstańców Warszawy) trzy razy w tygodniu – we wtorki, czwartki oraz soboty, zaś relatywnie nowatorska forma szybko przypadła do gustu widzom i widzkom (nie tylko tym najmłodszym). Autorką koncepcji i scenariusza była poetka Wanda Chotomska, która poszukiwała prostego, a zarazem nośnego środka wyrazu, dzięki któremu młodzieńcza wyobraźnia mogłaby dopełniać obraz. Do współpracy zaproszono Adama Kiliana – plastyka i lalkarza – który zaprojektował drewniane, nakładane na palce pacynki, odgrywające rodzeństwo; głosu bohaterom (oraz komentującej ich poczynania sąsiadce – pani Zosi) użyczyła aktorka Zofia Raciborska-Zielińska, zaś animacją zajęły się Teresa Olenderczyk i Barbara Skokowska.
Rodzeństwo miało jasno określone charaktery – młodszy Jacek, piegowaty i niesforny miał talent do wplątywania się w tarapaty, natomiast Agatka, jako starsza i rezolutna siostra, nieustannie próbowała wyciągać go z nich wyciągać. Ich przygody rozgrywały się w codziennym świecie, nad całością czuwała zaś wspomniana już pani Zosia – komentująca wydarzenia i udzielająca życzliwych rad.
"Wiele dziewczynek i wielu chłopców ochrzczono wtedy imionami moich bohaterów, a ja dostałam kilkanaście zaproszeń na śluby Agatek z Jackami. Były produkty, całe zestawy kąpielowe, koszulki i tym podobne. [...] W telewizji były to dwa łebki wycięte z drewna, choć ludzie myśleli, że to piłeczki pingpongowe", wspominała po latach sama Chotomska.
Serial "Jacek i Agatka" w istocie stał się fenomenem. W czasach, gdy telewizja stanowiła dobro luksusowe, a jeden odbiornik gromadził wieczorami całą rodzinę, pacynkowe rodzeństwo przyciągało przed ekrany miliony Polek i Polaków. Z programem wiązały się inicjatywy społeczne, jak choćby Kluby Piegowatych, które dodawały pewności siebie najmłodszym; niektóre z propozycji stały się zaś codziennością – tyczy się to zaś między innymi obchodzenia Dnia Dziadka, ale również motywów zabawek, pocztówek, a nawet... kosmetyków Polleny-Urody.
Najtrwalszym echem programu stał się jednak Order Uśmiechu – jedyne na świecie odznaczenie przyznawane dorosłym przez dzieci. Według najpowszechniejszej wersji historii zrodził się z listu jednego ze szpitalnych pacjentów, który po obejrzeniu przygód Jacka zaproponował nagradzanie dorosłych czyniących dobro. Redakcja "Kuriera Polskiego" podjęła wówczas inicjatywę, a order szybko zyskał międzynarodowy rozgłos.
Kres emisji nastąpił pod koniec 1972 roku. "Trybuna Robotnicza" notowała wówczas, że imionami "Jacka i Agatki" nazywano ulice, cukierki, a nawet mydła toaletowe...
"Drugiego dnia świąt telewizja nadała ostatni program serii na dobranoc »Jacek i Agatka«. Widzowie obejrzeli 1200 dobranocek. Przez ten czas wyrosło z dzieciństwa całe pokolenie", podkreślano.
Po ich odejściu przyszli inni bohaterowie i inne bohaterki, ale to pacynkowe rodzeństwo stało się pierwszym, które pokazało, że telewizja nie jest miejscem jedynie dla dorosłych. Dziś oryginalne pacynki, rekwizyty i scenariusze można oglądać w Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, które przypomina, że bez nich historia polskich wieczorynek wyglądałaby zupełnie inaczej. Żal tylko pierwszych, niezarejestrowanych odcinków.

Zobacz też: