Nie dodawaj sobie lat. Te tkaniny, wzory i kolory są zakazane po 50.

Beata Łajca
Marzec zaskoczył nas aż nazbyt wiosennymi temperaturami, tłumnie ruszamy więc do sklepów, żeby uzupełnić swoje garderoby w lżejsze ubrania. To idealny moment, żeby przyjrzeć się bliżej nie tylko temu, co wisi na sklepowych wieszakach, ale także rzeczom, które mamy już w swojej szafie. Tak samo jak ważny jest fason i rozmiar, ogromne znaczenie ma też rodzaj materiału, kolor i wzór. A niektóre z nich wyjątkowo niekorzystnie wyglądają na paniach po 50. roku życia. Lepiej ich unikać, aby nie dodawać sobie lat.

Andie MacDowell skończyła 50 lat już dawno, dzisiaj ma bowiem 66 lat. Ale wciąż zachwyca naturalną urodą i równie naturalnymi siwymi włosami. Przeglądając jednak galerię jej zdjęć, można wysnuć wniosek, że nawet tak pięknej kobiecie niektóre tkaniny, wzory czy kolory, nie służą. W jednych wygląda świeżo i lekko, w drugich wręcz przeciwnie. Dzisiaj na tapet bierzemy prawdziwą esencję ubioru, która może mieć, jak widać na przykładzie hollywoodzkiej aktorki, ogromną moc. Odpowiednio dobrane materiały, barwy i desenie odmładzają i dodają świeżości, inne potrafią postarzać. A w tej drugiej grupie jest kilka przykładów, których unikać jak ognia powinny zwłaszcza panie po 50.
Absolutna podstawa, czyli materiał. Tkaniny, które postarzają
Chociaż przewijają się przez pokazy mody na wiosnę 2025 roku, niestety nie działają korzystnie u kobiet po 50. To grube tkaniny, takie jak aksamit, welur czy tweed. Ciężkie materiały i dzianiny dodają objętości, zaburzają proporcje sylwetki i niestety - dodają lat. Wymienione materiały bywają też dość sztywne, a to sprawia, że sylwetka wydaje się bardziej surowa, dosłownie "usztywniona". Dojrzałe panie powinny celować w tkaniny lżejsze, bardziej zwiewne i miękkie, jak chociażby wiskoza, dobrej jakości bawełna i jedwab, a przy cieplejszych ubraniach - piękna wełna merino.

Pewnym przeciwieństwem wspomnianych są tkaniny żakardowe i koronki. Te drugie wracają, co prawda, do łask, ale ich retro charakter nie służy dojrzałym kobietom. Koronki trzeba nosić umiejętnie, bez przesady i w towarzystwie nowoczesnych dodatków, inaczej będą trącić myszką. A żakard, chociaż bywa piękny, również nie służy, także ze względu na duże płaszczyzny wzorów, w których zwykle się pojawia.
Niekorzystnie, właściwie w każdym wieku, prezentują się też materiały sztuczne i elastyczne, zwłaszcza mocno opinające sylwetkę. Sylwetkom pań po 50. nie służą też duże płaszczyzny bardzo błyszczących materiałów, jak np. satyna. A absolutnie zakazane są ubrania dziergane na szydełku czy robione na drutach, z wyjątkiem tych ultranowoczesnych.

Warto także dodać, że chociaż lubimy wyciągać z szafy stare, wygodne ubrania, to czasem nawet najukochańszy sweter czy bluzkę warto pożegnać bez sentymentów. Jeżeli straciły już swoją świetność, zmechaciły się, powyciągały czy wyblakły, sprawdzą się tylko w roli "podomki".
Zobacz też: Makijaż, którego prawie nie widać, czyli no make-up. Makijażystka zdradza, jak go wykonać krok po kroku
Kolory zakazane po 50. Unikaj, jeśli nie chcesz się postarzać
My, Polki, lubimy ciemne kolory, a ciemne kolory lubią nas, zwłaszcza wieczorem, zwłaszcza w eleganckich okolicznościach. Ale, niestety, ciemne barwy postarzają - podkreślają zmarszczki i oznaki zmęczenia, a twarzy nadają nieładnego ziemistego odcienia. A niechlubnym królem postarzania jest oczywiście kolor czarny.

Panie po 50. powinny stronić od czerni, brązów, ciemnego bordo, głębokich fioletów i intensywnych, nasyconych szarości. Co wcale nie znaczy, że nie mogą mieć ich w swojej szafie w ogóle, ba, ciemne kolory są niezbędne na różne okoliczności, trzeba tylko wiedzieć, jak je nosić.
Najgorszy jest nadmiar ciemnych kolorów i noszenie ich tuż przy twarzy. Czarne czy granatowe kreacje trzeba przełamać, chociażby jasnym szalem czy biżuterią. Poza tym zasada nie tyczy się kompletnie dolnych części garderoby, czarne czy granatowe spodnie w zestawieniu z jasną górą to klasyk, który zawsze się sprawdza.
Przeciwieństwem granatów i czerni są kolory cieliste, które również są szalenie popularne w kraju nad Wisłą. I chociaż mają swoje zalety, to mają też jedną wadę, mianowicie mogą zlewać się z odcieniem skóry lub w drugą stronę - kontrastować z nią, wydobywając w ten sposób ziemiste odcienie.

Beże, zwłaszcza ciepłe, potrafią sprawiać, że wyglądamy młodziej, ale trzeba je wybierać bardzo starannie. Muszą być albo jaśniejsze, albo ciemniejsze od karnacji. Bezpieczniejsze są pastelowe róże i brzoskwinie, a także złamane biele. One dodają świeżości i skutecznie odmładzają.
Zobacz też: Jedni je kochają, inni nienawidzą. Spodnie rurki wracają do łask. Tak je nosimy w 2025 roku
Uwaga na kropki, kwiatki i ciapki. Te wzory dodają lat po 50.
Wiosna obfituje we wzory na tkaninach, w końcu to idealny czas na noszenie ukwieconych sukienek i chociaż kolorowe printy potrafią działać zbawiennie, to niestety niektóre z nich dojrzałym paniom nie służą. Należą do nich ciężkie, staromodne desenie kwiatowe, a także drobna "łączka", która, zwłaszcza w ciemnych wersjach, kojarzy się z ubraniami noszonymi przez nasze babcie.

Podobnie działają wzory etniczne, z wyjątkiem tych bardzo nowoczesnych, a także duże groszki i wszelkie nieregularne smugi, ciapki i esy-floresy. Dość ryzykowna jest także pepitka i krata, chociaż tutaj liczy się też tkanina, na której występuje. Obydwie jednak kojarzą się dość formalnie, a przez to mogą dodawać lat. Wyjątkowo zdradliwe są wzory bardzo drobne, tzw. "robaczkowe", bo mają tendencję do uwypuklania zmarszczek.

Wymieniliśmy dużo zakazanych wzorów, ale to wcale nie znaczy, że panie po 50. są skazane na gładkie ubrania. Chodzi głównie o zachowanie umiaru, wybieranie ryzykownych printów w dodatkach, a nie podstawach i wybieranie wzorów lekkich i nowoczesnych.