Miasto (nie)zamknięte w klasztornych murach. O Supraślu – podlaskiej oazie spokoju
W symbolicznej topografii Rzeczypospolitej Podlasie zdaje się funkcjonować jako kraina peryferyjna, zamglona i nie do końca zrozumiała. Niesłusznie - mimo społecznego odbioru ziemie te stanowią bowiem jeden z najbardziej złożonych i fascynujących regionów kraju; w przypadku Podlasia mamy bowiem do czynienia z pograniczem sensu stricto - miejscem, w którym od wieków stykają się języki, wyznania i kultury, zaś ślady tej mozaiki odnaleźć można niemal na każdym kroku. Wśród tamtejszych "perełek" jedna zdaje się jednak błyszczeć szczególnie jasno - mowa o Supraślu, miasteczku położonym w sercu Puszczy Knyszyńskiej; długie dzieje uczyniły wszak zeń tak ośrodek duchowym, jak i przestrzeń artystyczną, a także enklawę ciszy, która od wieków opiera się hałasowi świata.

Miasto wyrosłe z ławry. Supraska historia w skrócie
Początki Supraśla sięgają początków XVI, kiedy Aleksander Chodkiewicz - ówczesny wojewoda nowogródzki - pozwolił osiedlić się w pobliżu mnichom pochodzącym z Kijowa oraz Athos. Ufundowany przezeń monaster mieścił się początkowo w Gródku, jednak po kilku latach zdecydowano o jego przeniesieniu na teren uroczyska Suchy Hrud - w pobliżu rzeki Supraśl (późniejsza miejscowość zaczerpnęła bowiem nazwę od przepływającego przez nią cieku). Legenda głosi, że mnisi wybrali nowe miejsce, spławiając drewniany krzyż, który to "wskazał" wspólnocie odpowiednie miejsce. Niedługo potem w centrum zabudowań klasztornych wzniesiono murowaną cerkiew pod wezwaniem Zwiastowania - niezwykłą, bo charakteryzującą się widocznymi po dziś dzień funkcjami obronnymi.
Kolejne losy miasteczka (choć do XIX wieku właściwsze wydaje się określenie "osada") i samej ławry są zaś historią nieustannych przeobrażeń. Unia brzeska z 1596 doprowadziła do przekazania klasztoru unickim bazylianom, co przyczyniło się do rozkwitu materialnego - w kolejnych dekadach powstał więc pałac archimandrytów, cerkiew wyposażono w barokowy ikonostas, a w pobliżu założono rozległy ogród włoski oraz drukarnię i papiernię. Na początku XIX wieku monaster został skonfiskowany, jednak po kolejnej zmianie władzy powróciły do prawosławnych mnichów; część poklasztornych zabudowań przejął jednak wówczas fabrykant Wilhelm Zachert, tworząc manufakturę włókienniczą i kładąc w praktyce podwaliny pod rozwój miasta (które stało się wówczas jednym z największych ośrodków przemysłowych w regionie). W roku 1915 mnisi udali się na bieżeństwo, kompleks trafił zaś pod opiekę katolickich salezjanów - by w kolejnych dekadach dalej przechodzić z rąk do rąk, a w międzyczasie zostać całkowicie zniszczonym (co nastąpiło w roku 1944). Supraską ławrę odbudowano kilkadziesiąt lat później (prace rozpoczęły się wszak dopiero u schyłku PRL-u) - dziś ponownie mieści się tu prawosławny klasztor (jeden z pięciu tego typu w Polsce).
Od czasów wspomnianego Wilhelma Zacherta Supraśl - choć wciąż nierozerwalnie związany z monasterem, który pozostawał jego symbolicznym centrum - zaczął rozwijać się także niezależnie, przybierając oblicze pełnoprawnego miasta; tutejsze zakłady przyciągały masy rzemieślnicze z całej okolicy, kształtując tym samym nową tkankę społeczną - zróżnicowaną pod względem narodowościowym, wyznaniowym i kulturowym. W drugiej połowie XX stulecia Supraśl jeszcze silniej - choć stopniowo - zaczął nabierać tożsamości niezależnej od losów ławry; wtedy też wyraźnie zaznaczył się jego uzdrowiskowy charakter - doceniono otoczenie Puszczy Knyszyńskiej, czyste powietrze i zasoby borowin. Równolegle miejscowość zaczęła pełnić rolę przestrzeni artystycznej - osiedlali się tu twórcy i twórczynie, powstawały pracownie plastyczne oraz teatry (na czele z Wierszalinem), a klimat ciszy i odosobnienia sprzyjał kreacyjnym poszukiwaniom. Supraśl wszedł więc w nową epokę jako miejsce wielowymiarowe - nadal pielęgnujące pamięć duchową, ale także szczycące się mianem podlaskiego uzdrowiska, centrum kultury i przystani spokoju, której wyjątkowy charakter dostrzegalny jest dziś nie tylko w skali lokalnej.

Między sacrum a "profanum". O miejscach godnych uwagi
Jako że serce Supraśla niezmiennie bije w murach Monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i Świętego Apostoła Jana Teologa (bo tak też brzmi jego pełna nazwa) - podróży po punktach godnych uwagi nie sposób rozpocząć gdzie inadziej. I tak we wnętrzu cerkwi głównej - Zwiastowania - fragmentarycznie zachowały się freski należące do najcenniejszych osiągnięć dawnej sztuki sakralnej na ziemiach Rzeczypospolitej. Oprócz monumentalnej postaci Pantokratora w kopule, wzorowanej na analogicznej kompozycji z soboru Mądrości Bożej w Nowogrodzie Wielkim, znajdowały się tu dziesiątki innych wyobrażeń oraz scen biblijnych. Całości dopełniał niezwykły, siedemnastowieczny ikonostas rozciągający się na całą długość świątyni - dwanaście metrów barokowej snycerki, stwarzającej złudzenie przestrzennej głębi dzięki rytmicznie zestawionym kolumnom i pilastrom. Obiekt od początku łączył w sobie funkcje sakralne i obronne - cztery narożne wieże i masywne ceglane mury sprawiały, że cerkiew przypominała połączenie warowni z bizantyńską świątynię, co czyniło ją podobną do obiektów w Wilnie czy Synkowiczach, a także do mazowieckich kościołów w Brochowie, Zakroczymiu czy Serocku. Również dzisiejsze, odbudowane wnętrze zdaje się emanować dawnym blaskiem - kopułę ponownie ozdobiono bowiem freskami, a we wnętrzu umieszczono czterorzędowy ikonostas. Fragmenty oryginalnych polichromii eksponowane są natomiast w pałacu archimandrytów.
Tam też mieści się Muzeum Ikon, instytucja wyjątkowa, bo nie tylko chroniąca, ale i reinterpretująca tradycję - zgromadzone na miejscu dzieła (w tym ocalone z gruzów fragmenty dawnych polichromii) zestawiono bowiem z nowoczesnymi aranżacjami multimedialnymi, dzięki czemu dawna sztuka i współczesne środki wyrazu zdają się prowadzić nieustający dialog. W tej samej części kompleksu działa Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa, przypominające o przemysłowym rozdziale supraskiej historii, gdzie funkcjonowała jedna z pierwszych papierni na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej. Dziś na miejscu można własnoręcznie czerpać papier czy też uruchomić prasę drukarską, doświadczając dzięki temu rytmu pracy dawnych mieszkańców i mieszkanek Supraśla.
Nieopodal odnaleźć można secesyjny pałac Buchholtzów - należący niegdyś do jednej z najsłynniejszych supraskich rodzin fabrykanckich; architektura tegoż (między innymi bogata dekoracja floralna fasady oraz czterokondygnacyjna wieża w narożu) przypomina o bogactwie miasta z przełomu XIX i XX stulecia. Dziś zabudowania (poza pałacem tyczy się to również stróżówki i koniuszni) stanowią siedzibę Państwowego Liceum Plastycznego imienia Artura Grottgera. Kilkaset metrów dalej wznoszą się z kolei Domy Tkaczy - niewielkie, drewniane budynki zbudowane za czasów Zacherta dla pracowników i pracownic jego warsztatów. Choć z biegiem lat ich elewacje części zmieniły barwy, a dachy doczekały się nowych pokryć, te wciąż zdają się zachowywać ducha przeszłości.

Supraśl nie żyje jednak wyłącznie przeszłością - obecny jest tu również puls kultury współczesnej. W miasteczku działa wzmiankowany już Teatr Wierszalin, a więc jedna z najważniejszych scen alternatywnych w Polsce, której spektakle zdobywały uznanie na festiwalach światowych, a także Teatr Łątek, uchodzący za jedną z najmniejszych tego typu instytucji w kraju. W mieście rokrocznie odbywa się również festiwale, w tym "Uroczysko. Spotkania z naturą i sztuką", Europejski Młodzieżowy Festiwal Muzyczny "Gloria" (z koncertami operowymi i operetkowymi). W kalendarzu znalazło się również miejsce dla Międzynarodowego Festiwalu Dzwonów Cerkiewnych (odbywającego się, rzecz jasna, na terenie monasteru) oraz dla Podlasie SlowFest. Przy ławrze funkcjonuje również Akademia Supraska, będąca centrum konferencyjnym i ośrodkiem oświatowym, a Collegium Suprasliense prowadzi prace badawcze i wydawnicze, chroniąc i popularyzując dziedzictwo kulturowe Podlasia i dawnych Kresów. Wszystko to sprawia, że Supraśl nie jest jedynie enklawą ciszy, ale także prężnym ośrodkiem kulturalnym.
Dla amatorów i amatorek kontaktu z naturą okolica stanowi jednak przede wszystkim bramę Puszczy Knyszyńskiej - rozległego kompleksu leśnego (drugiego pod względem wielkości na Nizinie Podlaskiej), który na wielu kilometrach zachował pierwotny charakter, a tym samym przestrzeni, w której obcowanie z tytułową ciszą zdaje się doświadczeniem najpełniejszym. Puszcza stanowi ostoję żubrów, łosi i wilków, ale nade wszystko daje wrażenie odcięcia od zgiełku - wrażenie, że czas może płynąć inaczej. Sieć traktów pieszych i rowerowych, w tym fragment szlaku Green Velo (najdłuższej trasy dla jednośladów w kraju) prowadzi zarówno w głąb lasu, jak i nad rzekę Supraśl, której meandry i bystrza doskonale nadają się do spływów kajakowych. Spacer czy spływ nie jest tu jedynie rekreacją, lecz zanurzeniem się w ów niezwykły rytm spokoju, stanowiący niejako miejscowy znak rozpoznawczy.
Supraśl nie jawi się więc jako prosty zestaw narzuconych zabytków i atrakcji, lecz jako pełna odcieni mozaika doświadczeń, w której przeszłość spotyka się z teraźniejszością, sacrum splata się z codziennością, a natura przenika się z kulturą. Wszystko to tworzy obraz wyjątkowo bogaty w znaczenia, a zarazem wizerunek na tyle harmonijny, że wciąż dający wrażenie obcowania z przestrzenią wyjątkową.
Zobacz też: