Krakowska pracownia Jerzego Turbasy - miejsce, gdzie tradycja krawiectwa spotyka się z perfekcją i talentem
Dziś w "halo tu polsat" wyemitowano materiał Karoliny Ciesielskiej z jednej z najstarszych pracowni krawieckich w Polsce. Z kamerą odwiedziliśmy Jerzego Turbasę i jego zespół, którzy opowiedzieli o historii rodziny, filozofii elegancji oraz sztuce szycia garniturów i fraków na miarę. Eksperci pokazali także, jak powstaje marynarka krok po kroku - od płaskiego materiału aż po gotowy, idealnie dopasowany do klienta strój.

Kraków od dziesięcioleci jest miejscem, w którym pasja do krawiectwa spotyka się z najwyższą jakością i precyzją. Pracownia Turbasa, prowadzona przez Jerzego Turbasę i jego zespół, od lat wyznacza standardy w szyciu eleganckich garniturów i fraków. To miejsce, gdzie historia spotyka się z nowoczesnością, a każdy klient otrzymuje nie tylko ubranie, lecz także opowieść z tradycją w tle. W pracowni kładzie się nacisk na detale, precyzję i indywidualne podejście do wszystkich zamówień - tutaj każdy garnitur staje się małym dziełem sztuki.
Filozofia elegancji i historia rodziny Turbasa
"Mamy swój styl. Nigdy nie eksperymentujemy i właściwie trzymamy się takiej zasady, ujęła to bardzo dobrze Wisława Szymborska: >>garnitur powinien być elegancki, czyli nie rzucać się w oczy. Bo co jest podstawą elegancji? Umiar<<", powiedział Jerzy Turbasa.
Pracownia Turbasa ma długie korzenie i piękną historię - założycielem był ojciec Jerzego, Józef Turbasa, który otworzył ją w 1945 roku.
"Mój ojciec Józef Turbasa założył w 1945 roku pracownię. To jest druga lokalizacja, dlatego że ta pierwsza to była w czasach władzy ludowej, gdzie była fragmentem tylko i wyłącznie mieszkania. W związku z tym śmiało mogę powiedzieć, że urodziłem się wśród szpilek i wśród nici. [...] Sława ojca rozchodziła się szybko - do jego klientów należała m.in. cała obsada konsulatu francuskiego w Krakowie, a wieści o jego talentach dotarły aż do Paryża. Jako >>akowiec<< miał marne szanse na paszport, w związku z tym postanowił, że skoro on nie może wyjechać w świat, to świat musi jeździć do niego", wyznał krawiec.
Pracownia Turbasa to nie tylko historia, ale i precyzja wykonania. Każdy garnitur jest szyty na miarę i dopasowywany do sylwetki. Jak podkreśla artysta, każdy klient jest traktowany indywidualnie, a garnitur powinien być odzwierciedleniem jego charakteru
"Dobór kolorystyczny faktury jest szalenie istotny. I to jest połowa sukcesu. Dalej to tylko skroi się.[...] Zamawiając garnitur, zamawia się nie tylko garnitur, ale zamawia się pewną historię, która za tym stoi", dodał krawiec.
Klienci z najwyższej półki
W pracowni powstawały garnitury dla wybitnych artystów, muzyków i twórców, m.in. Krzysztofa Pendereckiego i Andrzeja Wajdy.
"Dzięki tej pracowni poznaliśmy nieprawdopodobną ilość ludzi. Numer jeden to na pewno Penderecki. Jak nagle na konkursie wygrał wszystkie trzy pierwsze nagrody. No i nie był wtedy obszyty, a był naszym sąsiadem, bo mieszkał przy tej samej ulicy. W związku z tym pojawił się u ojca.", zdradził Jerzy Turbasa.
Niektóre kreacje znalazły się w muzeach, a nawet zyskały uznanie światowych projektantów:
"Wielką przyjemnością było uszycie fraka dla pana Andrzeja Wajdy, dla mistrza. Pani Krystyna Zachwatowicz przysłała nam zdjęcie szefa działu artystycznego Pierre'a Cardin, w analogicznym fraku. Podczas uroczystości do Wajdy miał podejść Pierre Cardin i miał podobno zapytać Andrzeja Wajdę, kto uszył mu ten frak"
Warto wspomnieć, że pracownia Turbasy doświadczyła niebywałego zaszczytu - jedno z ich dzieł, wspomniany wcześniej frak Wajdy znalazł miejsce w muzeum, tuż obok słynnego Astrolabium Mikołaja Kopernika. To wyróżnienie podkreśla rangę rzemieślniczej tradycji i mistrzostwo w precyzyjnym szyciu, z którego słynie pracownia.

Szycie na wymiar to sztuka
Ciekawostką jest, że w pracowni obserwuje się sylwetkę i postawę klienta, aby dopasować krój do jego zawodu i naturalnej postawy:
"Często rozpoznaje po budowie, kto czym się zajmuje. Na przykład skrzypkowie mają skręcenie sylwetki. To samo stomatolodzy. Im człowiek dalej zachodzi w swoim zawodzie, to często płaci za to swoją sylwetką."
Korzystając z okazji, czeladnicy pokazali, jak z płaskiego materiału powstaje przestrzeń marynarki. Najpierw przygotowują ją do drugiej miary, następnie odszywają detale, a całość jest dokładnie odprasowywana na ciężkim żelazku - bez tego proces nie mógłby uchodzić za prawdziwą sztukę odzieżową. Po drugiej mierze marynarka jest gotowa do dopasowania do sylwetki klienta.
Na zakończenie Jerzy Turbas podsumował pracę swoją i zespołu słowami Wisławy Szymborskiej: "Pięknie to określiła Wisława Szymborska w swoim przemówieniu noblowskim. powiedziała, że artystą każdy może być w zawodzie pod warunkiem, że potrafi wykonywać go w sposób twórczy i niekonwencjonalny. Mieścimy się w tym", te słowa doskonale oddają filozofię pracowni Turbasa, gdzie każdy garnitur jest połączeniem rzemiosła, kreatywności i indywidualnego podejścia do klienta.
Zobacz też: