Jak pogodzić się ze stratą i pójść dalej? Psycholożka o pięciu etapach żałoby
Kamil Olek
Początek listopada to w wielu kulturach czas wyjątkowy, bo poświęcony wspomnieniu tych, których niedane nam będzie już więcej zobaczyć. Dość naturalnie łączy się z tym kwestia różnie rozumianej żałoby. Mimo że jest to temat-rzeka, Karolina Lea Jarmołowicz – psycholożka i psychoterapeutka – postanowiła przybliżyć widzkom i widzom "halo tu polsat" to niezwykle trudne zagadnienie. Dlaczego żałobę dzielimy na etapy? Ile trwa ten czas? I czego nigdy nie mówić osobom, które próbują ułożyć sobie świat po śmierci bliskich?
Od zaprzeczenia do akceptacji. Jak długo trwa żałoba?
Mimo że w niektórych kręgach wciąż panuje przekonanie o tym, że okres żałoby powinien być sztucznie określony i zależeć od tego, kogo pożegnaliśmy, nie ma to za wiele wspólnego z rzeczywistymi uczuciami. Jarmołowicz podkreśla bowiem, że jest kwestia niezwykle indywidualna.
"Ktoś będzie przeżywać żałobę przez miesiąc, inny przez rok. U niektórych będzie to z kolei trwało wiele lat. Zależy to od relacji, jaką mieliśmy z daną osobą", mówiła, podkreślając jednocześnie, że cały okres, w którym godzimy się ze śmiercią bliskich, można symbolicznie podzielić na pięć etapów.
Pierwszy z nich utożsamiany jest z szokiem, ale i zaprzeczeniem, które psycholożka nazywa "symbolicznym". Wskazuje również, że takie właśnie uczucia są niezbędne, byśmy odnaleźli się w zupełnie nowej sytuacji.
"Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego kontenerować i nie chcemy przyjąć sytuacji, w której kogoś nie ma", tłumaczyła. Dodała również, że etap zaprzeczenia (o ile się w nim nie zatrzymamy) dość naturalnie przechodzi w kolejny, wyrażany przez gniew.
"Zaczynamy dopuszczać uczucia. To jest etap złości, nie zgadzamy się na to, co się stało, nie chcemy pogodzić się z utratą tej osoby", kontynuowała Karolina, przytaczając sytuacje, z którymi się spotkała – pretensje do własnego otoczenia i całego świata, a także konieczność obwinienia tak innych, jak i samego siebie.
Wraz z poczuciem winy przychodzi etap trzeci – targowanie się, zwane również negocjacjami, gdy myśli wracają do sytuacji, w których "mogliśmy postąpić inaczej" i zapobiec temu, co stało się nieuniknione. Choć czas ten polega na nieustannym powtarzaniu pytania "co by było, gdyby...?" jest też próbą zrozumienia i choć częściowej akceptacji traumatycznych wydarzeń.
Czwartym i przedostatnim etapem jest depresja – psychoterapeutka zaznacza jednak wyraźnie, że nie należy mylić go z chorobą o tej samej nazwie, mimo że objawia się podobnie.
"To stan obniżonego nastroju, w którym zaczynamy dotykać tej pustki, pojawiającej się po utracie bliskiej osoby. Czasami możemy się też cofać do poprzedniego z etapów, ale ten jest konieczny, by uświadomić sobie, że tej straty nie da się już cofnąć, że jest to nieodwracalne, że tej osoby nie będzie już w naszym życiu", przekonywała.
Kiedy kończy się więc żałoba? Wraz z ostatnim etapem, nazwanym akceptacją. Ten nie powinien jednak być utożsamiany z zapomnieniem, bo tęsknota, w mniejszym lub większym stopniu, zostanie z nami na zawsze.
"Wtedy możemy zrozumieć, że nie chodzi o to, by zapomnieć o tej osobie, tylko by przeformułować trochę relacje z nią, z tej fizycznej na duchową. Czyli wziąć wspomnienia, ale zaakceptować brak fizycznej obecności", dodała gościni Pauliny i Krzysztofa.
"Wystarczy być". Jak wspierać osoby pogrążone w żałobie?
Karolina Lea Jarmołowicz uzależnia formę ewentualnej pomocy osobie, która mierzy się z bólem po stracie kogoś bliskiego, z etapem żałoby, na jakim się znajduje. Dobitnie podkreśliła jednak jedną z podstawowych zasad.
"Ważne jest, żebyśmy nie mówili »musisz się trzymać, bądź silny«, bo to jest ostatnia rzecz, jaką taka osoba powinna usłyszeć. Wręcz przeciwnie, to jest moment, w którym wcale nie ma trzymać, ma się wypłakać i wyżalić. Jeśli chcemy w wartościowy sposób towarzyszyć drugiemu człowiekowi w tym procesie, to warto, żebyśmy powiedzieli, »jestem tutaj, gdybyś mnie potrzebował«. I w zależności od tego, na jakim etapie będzie żałoby ta osoba, ma ona szansę do nas zwrócić. Nie naciskajmy, ale towarzyszmy tak czule, jak robią to terapeuci. Wystarczy być", mówiła Karolina.
Zaznaczyła także, że powinniśmy wyciszać emocji osoby, której zamierzamy pomóc, bo tylko ich przeżywanie (a co za tym idzie – danie na to przestrzeni) pozwoli w zdrowy sposób przejść do końca przez etap żałoby.
"Jeśli będzie chciała się wypłakać, przyjmijmy ją. Jeśli będzie chciała się pożalić, zróbmy to samo. Jeśli będzie chciała się złościć, dajmy jej się złościć", tłumaczyła.
Czy każda żałoba będzie jednak wyglądać tak samo? Absolutnie nie. Jarmołowicz znajduje jednak pewien wspólny element, który może być w stanie zaakceptować stratę.
"Relacje są różne. Czasem odejście danej osoby wiąże się ze wspomnieniem bolesnych doświadczeń. Wtedy ciężko jest nam sięgnąć po wdzięczność. Ale myślę sobie, że nawet w najtrudniejszej relacji pojawia się jakiś element, który coś nam dał. Nawet jeśli to jest to doświadczenie, dzięki któremu dziś jesteśmy, kim jesteśmy", zakończyła, zachęcając do próby myślenia o osobie, która odeszła, właśnie w kategoriach wdzięczności, nie zaś wyłącznie straty.