TYLKO U NAS. Małgorzata Trzaskowska. O rodzinie (z bliźniaczą niespodzianką), pierwszej randce w... muzeum i sile kobiet

Kamil Olek
Choć głos publicznie zabiera niezwykle rzadko, od lat angażuje się w kwestie, które kształtują naszą rzeczywistość. Nie bez powodu – ziemia, na której dorastała, od zawsze uczyła wszak, że słowa muszą mieć pokrycie w czynach. Małgorzata Trzaskowska to bowiem Ślązaczka z krwi i kości, mimo że jej życie od dawna związane jest ze stolicą. Agnieszka Hyży odwiedziła jednak żonę prezydenta stolicy w rodzinnym Rybniku – by właśnie tam wrócić wraz z nią do wspomnień i familijnych anegdot. Nie zabrakło tym samym historii o podwójnym cudzie narodzin, pierwszej randce w niekoniecznie romantycznej scenerii, ale i głosie (nie tylko śląskich) kobiet. Ponad wszystko jednak – o własnej tożsamości.

Podróż do przeszłości w Rybniku Małgorzaty Trzaskowskiej. "Mam dla pana niespodziankę"
W 1978 roku trzyosobowa rodzina Gizeli i Janusza Miszkurków, którzy wychowywali już 5-letniego syna, miała powiększyć się o kolejne dziecko. Gdy wydawało się, że wszystko zostało już dostosowane do nowej rzeczywistości, sytuacja nieco się skomplikowała.
"Zadzwoniła położna i powiedziała: »Wie pan, mam dla pana niespodziankę. Urodziły się dwie dziewczynki«. Padłem z wrażenia. Miałem jedną wyprawkę, jeden wózek i dwójkę dzieci, które musiałem odebrać ze szpitala", wspominał tata Małgorzaty.
Rodzinna siurpryza szybko stała się częścią codzienności, a kolejne jej rozdziały dopisywały się niejako same. Wśród nich zaś – etap szkolny. Ten zaczął się od bliźniaczek siedzących w jednej ławce, skończył zaś w... radiowęźle, gdzie, paradoksalnie, wystartowała kariera przyszłej pani Trzaskowskiej.
"Bardzo się cieszę, że radiowęzeł dalej działa", przyznała sama zainteresowana, oprowadzając Agnieszkę po murach rybnickiej szkoły.
Czy rodzice domyślali się jednak, że ich córka postanowi związać swoją przyszłość nie ze Śląskiem, ale z oddaloną o ponad 300 kilometrów od domu Warszawą?
"Studiowała na Akademii Ekonomicznej [dzisiejszym Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie – przyp. red.], szło jej bardzo dobrze. Ale Gizelka podejrzewała, że coś może być nie tak i wydzwaniała. Koleżanki ją kryły, bo okazało się, że Małgośka jeździ do Warszawy. Do Rafała", opowiadał Janusz Miszkurka.
Jak wyglądały więc początki znajomości, która w 2002 roku zaprowadziła Małgorzatę na ślubny kobierzec?

O randce w cieniu górniczych sztandarów, maminych marzeniach i kobiecym głosie, której nigdy za wiele
"Mój brat studiował w Warszawie, na jednym roku z Rafałem. Na zakończenie jego studiów pojechałam na imprezę, jako przedstawicielka rodziny. I tam przetańczyliśmy całą noc. Później zaczął przyjeżdżać na Śląsk...", mówiła Trzaskowska, opowiadając o pierwszym spotkaniu z przyszłym mężem.
Okazuje się też, że pierwsza randka "z prawdziwego zdarzenia" odbyła się w warunkach, które wielu niekoniecznie kojarzą się z miłosnymi uniesieniami. A mianowicie – w muzeum.
"Wiedziałam, że lubi chodzić po muzeach i pomyślałam, że zabiorę go do tutejszego. By obejrzał wystawę sztandarów górniczych. Voilà. Można? Można. [...] Chciałam, by poznał trochę tutejszej historii. I jak widać – był to dobry pomysł", relacjonowała.
W rodzinnym domu nie brakło też wspomnienia o mamie – Gizeli – która odeszła w 2019 roku.
"Gdy jeździła jako położna do swoich pacjentek, zawsze patrzyła na rosnące tutaj zboże i marzyła o tym, że kiedyś w tym miejscu zamieszka i stworzy piękny ogród. No i tak, tak długo o tym myślała i tak o tym marzyła, że w końcu się to ziściło. [...] Mama wyjeżdżając do szpitala, czuła, że już może nie wrócić. I żegnała się ze swoim ogrodem. Zawsze mówiła, będzie na patrzeć z góry", wyjaśniła Trzaskowska.
Na koniec Agnieszka poruszyła z Małgorzatą dwie niezwykle palące kwestie, które co rusz pojawiają się w debacie publicznej – zaczynając od ochrony natury.
"Ochrona środowiska zawsze leżała mi na sercu. Obserwowałam te dramaty, które działy się w przyrodzie. Takim dramatem był pożar w Kuźni Raciborskiej, niedaleko, gdy spłonęło ponad 9 tysięcy hektarów lasu. Wchodziłam na dach, żeby zobaczyć, czy widać łunę pożaru i dym, i bardzo, bardzo się tym przejmowałam. Gdy było już po pożarze, tata zabierał nas ze sobą jako wolontariuszy i wspólnie z całą społecznością lokalną sadziliśmy ten las. Teraz ma 20 lat, jest zielony i na szczęście rośnie", przypomniała Trzaskowska.
Całość zwieńczyło pytanie, którego 8 marca zabraknąc nie mogło. To dotyczyło zaś słyszalności głosu kobiet we współczesnym świecie.
"Pragnę, by wsłuchiwano się w to, co kobiety mówią, bo bez nich nie da się stworzyć szczęśliwego państwa i szczęśliwego społeczeństwa. Jeżeli tylko mam możliwość, żeby wzmacniać i wspierać głos kobiet, chcę to robić", zaznaczyła.
A całą rozmowę z Małgorzatą Trzaskowską zobaczycie poniżej.