Nicole Kidman w roli przełamującej tabu. Z reżyserką "Babygirl", Haliną Reijn, porozmawiał Maks Behr

Beata Łajca

Beata Łajca

Nicole Kidman kolekcjonuje wyjątkowe role i po raz kolejny udowadnia nam, że żadnego scenariusza się nie boi. Film "Babygirl" wywołał niemałe zamieszanie i już teraz mówi się o tym, że będzie jednym z lepszych obrazów 2024 roku. Reporter "halo tu polsat", Maks Behr, miał okazję porozmawiać z samą reżyserką prowokującego dzieła. Jakie, jej zdaniem, przesłanie płynie z historii o romansie z dużo młodszym mężczyzną?

Nicole Kidman
Nicole KidmanAgencja FORUM

Halina Reijn jest popularną duńską aktorką z kilkudziesięcioma rolami filmowymi, telewizyjnymi i teatralnymi na swoim koncie, a do tego absolutnie niesamowitą biografią. Dorastała w małej wiosce, która przyciągała artystów z całego kraju, a jej rodzice byli wyznawcami nowoczesnej, dość specyficznej religii. Nie miała dostępu do telewizji, ani nie chodziła do kina. W jej domu spędzano czas na graniu muzyki, malowaniu i rysowaniu, ale gdy w wieku 6 lat zachwyciła się pokazem filmowej adaptacji "Annie", na którą zabrała ją jej opiekunka, ojciec wybudował dla niej małą salę kinową. To wtedy podjęła decyzję, że zostanie aktorką, a przygodę z reżyserią zaczęła dużo później. Jej pierwszy film "Instynkt" wszedł do kin w 2019 roku, dwa lata później pojawił się obraz "Dla ptaków", w 2022 "Ciała ciała ciała" i wreszcie w 2024 "Babygirl" z Nicole Kidman w roli głównej. I to właśnie o tym filmie Maks Behr porozmawiał z Haliną Reijn.

Film "Babygirl" z Nicole Kidman w roli głównej. O czym opowiada?

Nicole Kidman w filmie "Babygirl" wciela się w postać Romy - bogatej, wpływowej kobiety, kierującej innowacyjną firmą, związanej z kochającym mężczyzną (w tej roli Antonio Banderas) i wychowującej dwie nastoletnie córki. Jest szczęśliwa w małżeństwie, przynajmniej teoretycznie. Bo chociaż regularnie spotyka się ze swoim mężem w sypialni, to nie znajduje tam dokładnie tego, czego szuka.

Nagle w jej firmie pojawia się młody stażysta Samuel (Harris Dickinson). Szybko rodzi się między nimi szczególna fascynacja, która w końcu przeradza się w burzliwy romans. Dla Romy jest to szansa na eksplorację pragnień, których nigdy nikomu nie zdradziła. Ale ryzykuje w ten sposób całe swoje życie.

Maks Behr miał okazję porozmawiać z reżyserką filmu, w którym wielka hollywoodzka aktorka przełamuje tabu dotyczące kobiet i ich pragnień. Co zainspirowało Halinę Reijn do stworzenia tak prowokującego obrazu?

Halina Reijn o swoim najnowszym filmie. "Baśń o władzy i seksualności"

"Pomyślałam, że fajnie byłoby stworzyć komedię obyczajową. Coś w rodzaju baśni o władzy, seksualności i zgodzie, ale w bardzo współczesnym wydaniu. W każdej scenie chciałam badać temat władzy, zarówno między różnymi pokoleniami, jak i w relacjach między ludźmi. Chciałam, żeby ten film był uwodzicielski, zabawny, zmysłowy, trochę prowokacyjny i dotykający tabu", mówiła Halina Reijn i dodała, że sama wielokrotnie spotkała się ze scenami, które pokazywały zbliżenia w taki sposób, że kobiety mogły czuć się wykluczone, bo one "tak nie działają". Reżyserka jest przekonana, że tworzenie filmów właśnie o kobiecej wrażliwości i cielesności jest szalenie ważne dla społeczeństwa.

Halina Reijn
Halina ReijnPolsat

Maks Behr zapytał Halinę Reijn o to, dlaczego główna bohaterka jej filmu eksploruje własne fantazje z obcym, sporo młodszym mężczyzną, zamiast z własnym mężem.

"Ona zna go tak dobrze i kocha tak mocno. Problem wcale nie leży po jego stronie. Ona nie czuje się swobodnie. Nie akceptuje swoich fantazji, jest nimi zawstydzona. I wtedy pojawia się obcy mężczyzna, który kompletnie ignoruje jej autorytet, z tą typową dla pokolenia Z postawą, która przebija jej maskę i pozorną kontrolę", wyjaśniła reżyserka.

Czy zdaniem Haliny Reijn wszyscy powinniśmy zdjąć swoje "maski"?

"Dopóki robimy to w sposób pełen szacunku, bezpieczny i ciepły, tak, myślę, że warto. Ale, gdyby Romy nie tłumiła swoich pragnień i potrafiła zdjąć tę maskę przed mężem, cała historia z romansem nigdy by się nie wydarzyła. Jeśli tłumisz coś w sobie, to staje się to ryzykowne i niebezpieczne. W pewnym sensie to też przestroga. Film zdaje się mówić: spróbuj tego ze swoim mężem, nie bój się, pokochaj siebie i pozwól sobie być sobą we wszystkich sferach życia. Mówię to sobie przez ten film, bo sama nie zawsze postępuje właściwie, ale próbuję", odpowiedziała, a Maks chciał jeszcze wiedzieć, co widzowie mogą wynieść z seansu "Babygirl".

"Mam nadzieję, że każdy wyjdzie z kina zainspirowany, odważniejszy, by być sobą i wróci do domu, by dobrze się bawić. Samemu lub z kimś" - podsumowała.

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas