Joanna Osyda oczarowała jako artystka... bez twarzy. Skąd wziął się fenomen Sii?
Kamil Olek
Joanna Osyda zdeklasowała rywali i rywalki w ostatnim odcinku programu "Twoja twarz brzmi znajomo", zaś jej interpretacja Sii powaliła na kolana nie tylko widzów czy widzki, ale i cały skład jurorski. Idealne oddanie emocji artystki, które doprowadziło Asię do zwycięstwa, to jedno. Sam fenomen Australijki – drugie. Jak zaczęła się jej kariera i dlaczego do dziś skrywa twarz pod najróżniejszymi perukami?
Joanna Osyda zwyciężczynią kolejnego odcinka "TTBZ"
Czy program poznać można nie po tym, jak się zaczyna, ale po tym, jak się kończy? Od czasu do czasu bywa i tak, a po piątkowym odcinku "Twoja twarz brzmi znajomo" możemy jednak powiedzieć, że z całą pewnością. Ostatni występ wieczoru, podczas którego Joanna Osyda wcieliła się w Się i wykonała utwór "I Forgive You", sprawił, że zarówno uczestnikom oraz uczestniczkom, jak i jury, początkowo zabrakło słów. Z wrażenia.
"Dla mnie to był taki moment, że zapomniałem, gdzie jestem. [...] Jestem pod wrażeniem. To jest twój najlepszy występ. Nie wiem, skąd wzięłaś ten głos. Zaskoczyłaś mnie. Dziękuję ci za wzruszenie", powiedział w końcu Stefano Terrazzino, któremu wtórowali Piotr Gąsowski, Justyna Steczkowska i Małgorzata Walewska.
Osyda zebrała aż 67 punktów, w tym 37 od jury (na 40 możliwych do uzyskania) i 30, (czyli komplet) od pozostałych uczestników i uczestniczek. Co stało jednak za tym niebywałym sukcesem? Asia opowiedziała o tym w "halo tu polsat".
"Przygotowania były bardzo żmudne i pełne obaw. Sia ma taką charakterystyczną chrypkę, ja normalnie jej w ogóle nie mam, ale tutaj, przy tak częstych treningach, ona się po prostu pojawiła. Muszę też powiedzieć, że ta piosenka ze mną współgrała i marzyłam o tym, by ją zaśpiewać. Natomiast nie marzyłam o sytuacji, w której wzruszę aż tylu ludzi", mówiła.
Joanna dodała także, że sporym (choć zapewne właściwszym określeniem byłoby – cięższym) wyzywaniem stał się kostium, który miała na sobie. Składał się bowiem z aż sześciu peruk i – jak (prawie) zawsze w przypadku Sii – zakrywał niemal cała twarz.
"Rozumiem ten wybór, to ukrywanie się za kostiumem, bo wtedy na pierwszy plan wychodzi muzyka. I tak też było tutaj, musiałam skupić się po prostu na dźwiękach. Miałam przed sobą wspaniałych Wiktorię i Igora [tancerzy – przyp. red.], czułam, że jesteśmy zespołem, że tworzymy trio. Natomiast mogłam skupić się naprawdę na tej piosence, zamknąć oczy i śpiewać to, co mam w sercu", dodała.
Okazuje się, że zakrywanie twarzy rozmaitymi perukami nie jest jedynie scenicznym wizerunkiem wokalistki. Stoi za nim bowiem dużo więcej. O osobliwości Sii w studio "halo tu polsat" mówili Michał Hanczak i Maciej Zakliczyński.
Sia – artystka bez twarzy. Na czym polega jej fenomen?
Sia Furler, bo tak naprawdę nazywa się australijska artystka, urodziła się w 1975 roku, jej kariera zaczęła się zaś jeszcze w latach 90. Dopiero przeprowadzka na drugi koniec świata przyniosła jej jednak rozpoznawalność.
"Pierwsze kroki stawiała w Australii, ale nie szło. Wyprowadziła się później do Londynu i tam szło trochę lepiej, ale nadal nie jakoś świetnie. Po przeprowadzce do Nowego Jorku coś w końcu się zadziało. Przełomem był rok 2013, czyli mniej więcej dekadę temu, może nawet ciut więcej. Nawiązała wtedy współpracę chociażby z takimi artystami jak David Guetta czy Flo Rida. Zaczęły się też hity, w których można było ją usłyszeć. Do dzisiaj pisze również mnóstwo utworów. I to dla supergwiazd, choćby Rihanny, Beyoncé czy Kylie Minogue", tłumaczył Michał.
Wyjaśnił również, że to właśnie Sia stoi za sukcesami wielu współczesnych gwiazd, mimo że sama ma problemy z występami publicznymi (co nie oznacza, że ich unika). Stąd też wziął się pomysł na wykorzystanie osławionych już peruk. Artystka przyznała całkiem niedawno, że wszystko to jest związane między innymi ze spektrum autyzmu.
"To był jej pomysł. I jest to paradoks, bo z jednej strony chce się ukryć, z drugiej natomiast ma w sobie tyle artystycznego potencjału, że chce, by był widoczny. Musiała znaleźć jakieś wyjście i moim zdaniem to fenomenalnie wymyśliła", dodał Hanczak.
Głos i ukrywany wizerunek (choć i Sia pokazała kilka razy prawdziwą twarz – dosłownie) to jedno, drugim zaś jest taniec. To kolejny z paradoksów, sama artystka bowiem... nie tańczy, wręcz przeciwnie – często w ogóle nie porusza się podczas występów (jak choćby podczas tego, który odtworzyła Asia Osyda w "TTBZ").
"Zaczęło się od »Chandelier« z 2014 roku, kiedy zaprosiła do współpracy Ryana Heffingtona, choreografa, który odpowiedział na jej potrzebę znalezienia alter ego. Jeżeli ona ukrywa się za kostiumem, jeżeli ona ukrywa się za peruką, bo nie chce być na pierwszym planie, to czasami potrzebuje jakiegoś innego wyrazu artystycznego", wyjaśniał z kolei Zakliczyński.
Dzięki Sii wszyscy poznaliśmy więc Maddie Ziegler, która to, gdy wystąpiła w teledysku, miała zaledwie 11 lat. Maciek stwierdził też, że choreografie, które towarzyszą występom artystki, są niezwykle skomplikowane.
"Stworzyła tym samym rzeczy, które weszły do kanonu popkultury i które są ikoniczne", dodał.
To też najlepsze podsumowanie kariery Sii, która, choć ukryta, wywarła (i wciąż wywiera) ogromny wpływ na cały przemysł muzyczny. Miejmy nadzieję, że jak najdłużej.