"Jak o tym mówię, od razu mam łzy w oczach..." Bolesne wspomnienia Kamili Ścibiorek i Moniki Miller
W "halo tu polsat" gościliśmy dziś Monikę Miller oraz Kamilę Ścibiorek, które podzieliły się z widzami bardzo przykrymi wspomnieniami z lat szkolnych. Niestety ich opowieści wcale nie należą do historii - dziś nadal szkoła jest miejscem, w którym młodzi ludzie są prześladowani, a finał takich wydarzeń bywa tragiczny. O tym, jak przeciwdziałać podobnym sytuacjom rozmawialiśmy z dr Piotrem Ryciakiem, psychologiem SWPS, oraz nauczycielem Janem Wróblem.

Monika Miller i Kamila Ścibiorek w "halo tu polsat"
Monika Miller - aktorka, którą dziś możemy oglądać między innymi w serialu Gliniarze" emitowanym w Polsacie, ze szkoły wyniosła nie tylko wiedzę, ale i bagaż trudnych i bolesnych doświadczeń: "Rzucanie kamieniami, przypieranie do ściany i plucie, podtapianie na zajęciach z basenu. (...) Zawsze jest obrażanie za wygląd, u mnie to było obrażanie za pochodzenie, obrażanie mojej rodziny - za nazwisko i w sumie za wszystko" - opowiadała Monika, dodając, że przez wiele lat nie mogła pojąć, dlaczego jest ofiarą rówieśników: - "Problem jest taki, że ja, jako małe dziecko, nie rozumiałam, skąd to się bierze i to wywołało u mnie ogromne kompleksy i depresję" - mówiła.
Kamila Ścibiorek - aktorka, która występuje między innymi w serialu "Sprawiedliwi - Wydział Kryminalny" emitowanym na antenie TV4, wspominała, jak ją traktowali "koledzy" ze szkoły, a gdy o tym mówiła, w oczach miała łzy: "Kamienie - rzucanie i wyzwiska. Jak o tym mówię, od razu mam łzy w oczach... Bo to są straszne chwile, kiedy mam 8-10 lat [i słyszę - przyp. red.] >>murzynie wy***, to nie twój kraj, ty masz w domu klepisko, a nie podłogę, ty jesteś brudasem, Rumunem, pod kościół, ty nie jesteś nasza, Polska to nie twój kraj, to nie jest twoja ojczyzna<<. Tysiące wyzwisk" - mówiła Kamila. - "I to było tak ciężkie, bo coś z wyglądem się zrobi - włosy, schudnie się, przytyje, a ja byłam po prostu czarna i nie mogłam nic z tym zrobić. Szłam do mojej mamy i mówiłam >>mamo, moim największym marzeniem jest być biała, tak, jak wszyscy<<. Plus to, że mój tata nie jest moim tatą. Moja mama przez wiele lat, do tej pory nosi ten ciężar, do tej pory to jest. Ostatnio mówi mi >>Boże, Kamila, ty masz 38 lat<<, a wciąż gdzieś w społeczeństwie, w naszym mieście jest to echo, że ja nie jestem córką mojego taty. No ile można?".
Prowadzący "halo tu polsat" dopytywali, czy aktorki w tym najgorszym dla nich czasie mogły liczyć na wsparcie ze strony szkoły. Odpowiedzi były jednoznaczne - żadna z naszych gościń nie dostała takiej pomocy.
"U mnie szkoła odwracała oczy, uwagę od tego. Nauczyciele zawsze mówili, że to we mnie jest problem, że mam wielką wyobraźnię albo uważali, że to jest dobre, bo może to zatemperuje mój charakter i będę sobie lepiej radzić" - opowiadała Monika Miller.
A Kamila Ścibiorek wspominała: "Miałam jednego pedagoga, z którym rozmawiałam o tym i rzeczywiście, pani Ewa, na tyle, ile mogła, ze mną rozmawiała. (...)", dodała jednak, że poza tym nauczyciele usprawiedliwiali osoby, które ją nękały: ">>Kamila, wyobrażasz sobie za dużo, źle czujesz, na pewno ten chłopak nie chciał ci tego powiedzieć<<. I zawsze było >>a, bo to Kamila<<. Nikt za mnie 5 zł by nie dał, w ogóle" - mówiła.
Jan Wróbel i dr Piotr Ryciak w "halo tu polsat"
Sytuacje podobne do tych, jakich doświadczyły nasze gościnie, dziś również dotykają wielu młodych ludzi, o czym dosadnie informują wyniki badań przeprowadzonych przez Uniwersytet SWPS, o których opowiedział reprezentujący uczelnię dr Piotr Ryciak. Naukowiec zwrócił uwagę, że aby przeciwdziałać takim sytuacjom, potrzebna jest praca z całą grupą, najczęściej całą klasą. Zajmowanie się wyłącznie dwiema osobami nie rozwiązuje problemu, konieczna jest zmiana klimatu w klasie i patrzenie na problem przez pryzmat grupy.
"Ten problem nie zniknie, dopóki klasa będzie to napędzać, dopóki będą aktywni kibice" - podkreślił dr Ryciak.
Jan Wróbel, nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem, dodał, że z jego punktu widzenia nauczyciele są zbyt obciążeni wymaganiami związanymi z ocenianiem uczniów i realizacją programu: "Wymiar ochrony dziecka przed innymi dziećmi to jest wymiar drugorzędny, albo trzeciorzędny, bo pierwszorzędny to jest fabrykowanie ocen" - powiedział wprost Wróbel.
Zdaniem pedagoga nauczyciele rozumieją, że uczniowie są wrażliwi, ale ponieważ są bardzo zajęci tym, żeby produkować oceny, temu się poświęcają: "Wzrost dobrych matur z chemii dla szkoły jest na pewno dobry, natomiast jeżeli mamy trudny do wymierzenia wzrost postaw empatycznych wśród uczniów, to prawdę mówiąc nikogo nie obchodzi" - podsumował nasz gość. - "Musimy mieć mniej zajęć z uczenia, a więcej zajęć, podczas których jesteśmy ze sobą. (...) Ranking >>Perspektyw<< oceni, czy ludzie mają dobre oceny, dobre wyniki na maturze, ale nie oceni, czy ludzie są szczęśliwi<< - podsumował Jan Wróbel.

Zobacz też: