"Dzięki Sławie zostałam aktorką". Zielińska opowiada o wyjątkowej relacji ze sławną piosenkarką

Ta ponadpokoleniowa znajomość i relacja uczeń-mistrz narodziła się trochę przypadkiem, jeszcze w latach 90. W tych czasach Sława Przybylska była animatorką życia kulturalnego w Szczawnicy. W ramach festiwalu ''od Mickiewicza do Miłosza'' wraz z mężem organizowała spotkania z młodzieżą w swoim prywatnym domu. To były przyjacielskie zgromadzenia, gdzie rozmawiano na różne tematy, śpiewano i czytano wspólnie poezję.

''No wpadliśmy na pomysł, żeby stworzyć tam festiwal >>od Mickiewicza do Miłosza<<. Miłosz jeszcze wtedy nie był publikowany, dlatego w szkołach nie było żadnych jego poezji, a u nas była cała biblioteka. No więc garnęła się do nas młodzież i właśnie Kasia dowiedziała się, [Zielińska mieszkała wtedy w Starym Sączu - przyp. redakcji] że u nas coś tam się dzieje, że młodzież przychodzi i jest dużo poezji'', wyjaśniła Sława Przybylska.

Kasia Zielińska dzięki swojej charyzmie bardzo szybko stała się ''ulubienicą'' znanej piosenkarki. Sama również występowała na festiwalu od ''Mickiewicza do Miłosza''. Na spotkania młodzieżowe do Szczawnicy jeździła wraz z 6 lat młodszą od siebie siostrą Kalą, która stała się praktycznie wnuczką Sławy - do jej męża Jana mówiła ''dziadku''.

''Kasia była nastolatką z warkoczykiem pięknym i dowiedziała się, że tam jest właśnie taki dom, ludzie, którzy przyciągają młodzież i jest poezja, dużo muzyki. No i Kasia jawiła mi się jako wulkan energii. [...] Była naprawdę tak pełna energii, takiego wspaniałego, radosnego patosu. I chciała i śpiewać, i tańczyć i recytować'', wyjaśniła Sława Przybylska.

Kasia Zielińska od zawsze była ciekawa świata i kultury, uwielbiała poezję oraz piosenki, a spotkania organizowane przez Sławę bardzo ją inspirowały. Ich relacja była naprawdę bliska i wyjątkowa. Aktorka zaprosiła nawt Sławę wraz z mężem na swoją studniówkę. Co więcej, razem z siostrą mieszkały u Sławy w domu przez tydzień ferii zimowych.

''Mieszkałyśmy we dwie i to cały tydzień. Sława, pamiętasz? My miałyśmy ferie zimowe u Was w domu. I to nie tylko, że uczyłyśmy się wiersza, śpiewu, ale również jak się jada na świecie na przykład śniadanie. [...]  Ja pamiętam kawę z kardamonem, że do kawy dodaje się kardamon'', opowiedziała Kasia.

''A ja latem pamiętam kwiaty nasturcji. [...] W tym domu nauczyłyśmy się jeść kwiaty nasturcji, że one są w ogóle jadalne i w zależności od koloru mają swoją ostrość'', dodała Kala.

Piosenkarka podarowała także siostrom Zielińskim wyjątkowe prezenty. Między innymi skrzynię Bułata Okudżawy.

''Dzięki Sławie, ja zostałam aktorką, dlatego, że to była pierwsza osoba, która tak uwierzyła we mnie, żebym to robiła. Bo ja nie miałam wiary w siebie. Pochodziłam z małej miejscowości. Bałam się zdawać do szkoły teatralnej i podziwiałam Sławę. Podziwiałam, że tak pięknie idzie przez życie'', powiedziała Kasia Zielińska.

Z kolei Sława Przybylska nie do końca zgodziła się ze słowami ''uczennicy''. Jej zdaniem to przebojowość i energia Kasi pozwoliła jej odnieść sukces.

"Kasia mówi, że nie miała pewności. A ja uważam, że Kasia miała w sobie taką energię, taką siłę i przekonanie, że wszystko jest możliwe - co zechcę, o czym zamarzę. I miała już, jako nastolatka, właściwie swój ideał życia. Wiedziała, co chce robić'', wyjaśniła piosenkarka.

Na koniec ekipa ''halo tu polsat'' przygotowała niespodziankę dla Sławy. Mateusz Gessler wręczył jej piękny bukiet. Pojawiły się także drugie kwiaty - te były od Kasi i Kali. Siostry chciały w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność za naukę i czas, jaki poświęciła im Sława i jaki zapamiętają na zawsze. 

Zobacz też:

Azjatycki wystrój i dżungla z żywymi motylami. Zobacz zachwycający dom Katarzyny Zielińskiej

Kasia Zielińska poznała męża w... przedszkolu. Teraz spełniają swoje marzenia na drugim końcu świata

Dzieli je 40 lat. Gwiazda filmu ''Miś'' opowiada o przyjaźni z Basią Garstką