Z dachu na scenę, czyli o polskim kominiarzu, który podbił sieć i... właśnie rozkręca karierę
Kamil Olek
Show-biznes (także ten polski) widział już setki, jeśli nie tysiące, przemian, dzięki którym osoby wiodące relatywnie "normalne" życie z miejsca stawały się niezwykle popularne. Nie przypominamy sobie jednak innego kominiarza, który kilkuminutowym występem nie tylko podbił sieć, ale i przekonał do siebie postać już rozpoznawalną w muzycznym świecie. Robert Wiewióra, bo o nim mowa, był dziś gościem Kasi i Maćka w programie "halo tu polsat" – opowiedział o (nie tylko) muzycznej przygodzie, zaśpiewał i... zaniemówił na widok niespodzianki.
Robert Wiewióra - najlepszy kominiarz wśród muzyków i muzyk wśród kominiarzy
Zaczęło się, jak często bywa w podobnych przypadkach, dość niewinnie, a konkretniej – od coveru "Krakowskiego spleenu", który nagrał we własnym domu, po czym wrzucił na YouTube’a.
"Nie spodziewałem się tego szaleństwa, spontanicznie wziąłem gitarę, zaśpiewałem, a potem poszedłem na sylwestra. Gdy wstałem na drugi dzień, zobaczyłem, że zaczął robić się szał", wspominał.
Szał ten okazał się nie byle jaki, bowiem nagranie Roberta właściwie z miejsca stało się viralem – jego remix odtworzono 24 miliony razy, zaś na Spotify słuchano go aż 22 miliony razy. Jak można się domyślać, nie było to jednak jego pierwsze zetknięcie z muzyką, bo od 15 lat gra w góralskim zespole (i do tego jeszcze wrócimy), choć na co dzień jest... kominiarzem.
"Nie chodzę w takim klasycznym mundurze kominiarskim, bo nie mam jeszcze pełnych uprawnień. Mam nadzieję, że w przyszłości będą", powiedział, dając jasno do zrozumienia, że ma zamiar godzić muzykę z dotychczasową pracą. Co zresztą udaje się mu już teraz.
"Ja w sumie cały czas śpiewam, czy jestem w pracy, czy jestem w domu, czy wstaję – zawsze ta muzyka ze mną jest, także na kominach", dodał.
"Krakowski spleen" zdobył ostatecznie potrójną platynę, numer nagrany w międzyczasie z Gosią Andrzejewicz – złoto, a wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek. Odpowiedzialny za sukces jest nie tylko sam Robert, ale też osoba, która swoje pierwsze kroki w branży muzycznej ma już dawno za sobą.
Tribbsowa niespodzianka w "halo tu polsat"
Okazuje się, że artystyczny rozwój Roberta Wiewióry jest w dużej mierze zasługą jego producenta, którym jest Mikołaj Trybulec, znany jako Tribbs – kompozytor, autor tekstów i DJ, współpracujący m.in. z Alanem Walkerem i Meghan Trainor. To właśnie on dostrzegł go w mediach społecznościowych.
"Miałem to szczęście poznać Mikołaja i jestem przeszczęśliwy, że ciągle mi pomaga. Tak się złożyło, że wrzuciłem »Krakowski spleen«, a ktoś zaczął mi wysyłać filmiki: »Robert, popatrz, Mikołaj udostępnił twój występ«. Dopiero wtedy zacząłem wchodzić na TikToka i sprawdzać, kto to jest", powiedział, po czym zza jego pleców wyszedł nie kto inny, jak... sam Tribbs, który natychmiast włączył się do rozmowy, opowiadając o pierwszym wrażeniu dotyczącym Roberta.
"Zobaczyłem coś ciekawego, ale poczułem też coś niesamowitego, bo wizualnie na początku... ten pokój nie wyglądał zbyt profesjonalnie. Ale to, co usłyszałem, naprawdę mnie zachwyciło i stwierdziłem, że odezwę się, i zrobimy remix. No i wyszło naprawdę niesamowicie. Jesteśmy zadowoleni, teraz stawia pierwsze kroki jako solowy artysta, dlatego trzymam za niego kciuki i wspieram go" - przyznał Mikołaj.
Oboje przytoczyli również niezwykłą anegdotę – już po nagraniu remiksu ustalili bowiem, że... po raz pierwszy spotkali się dużo, dużo wcześniej.
"Byłem na weselu i niespodzianką był tam zespół góralski, gdzie grał właśnie Robert. Dowiedziałem się o tym właściwie pięć lat później, jakimiś wspólnymi drogami, że jednak lata wcześniej widzieliśmy się, i to nie jest może przypadek, że później stworzyliśmy piosenkę razem" - wyjawił Tribbs.
Nam nie pozostaje zaś nic innego, jak życzyć dalszych sukcesów. I Mikołajowi, i Robertowi.