Wpadł, zajodłował i pozamiatał. Kuba Szyperski o zwycięstwie w "TTBZ": "Nadal nie wierzę"
Kamil Olek
Kuba Szyperski. Choć jeszcze kilka tygodni temu nazwisko to nie było szeroko znane, dziś o tym, który je nosi, mówi cała Polska. Wszystko to zaś nie tylko dzięki zwycięstwu w 21. edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo", ale przede wszystkim za przyczyną ogromnego talentu, który młody aktor pokazał na scenie. W samym finale zaś, jako pierwszy w historii sprawił, że jury nie tylko wstało, ale i... stanęło na stole (i to dosłownie). Maksowi Behrowi udało się porozmawiać z Kubą – ten nie spoczywa bowiem na laurach i już zabrał się za nowe wyzwania zawodowe.
Pozamiatał jodłowaniem i "wciągnął" diwy na stół. Kuba Szyperski zwycięzcą "TTBZ"
O wykonywanych w finale piosenkach decydują sami uczestnicy i tak też stało się tym razem. A powiedzieć, że wybór Kuby zadziwił, to nic nie powiedzieć. Już po występie przyznał to sam Piotr Gąsowski.
"Byłem zły na ciebie, gdy się dowiedziałem, co wybrałeś. Myśmy byli zaskoczeni, wszystkiego mogliśmy się spodziewać, tylko nie tego, że będziesz jodłował", powiedział.
I choć jodłująca gwiazda amerykańskiego country – Margo Smith – mogła okazać się zgubna dla Szyperskiego, szybko okazało się, że jest zupełnie inaczej, swoim finałowym występem nie tylko bowiem zachwycił, ale i rozbawił do łez.
Dodać należy także, że nikt wcześniej, mimo dwudziestu jeden zakończonych edycji, nie odważył się jodłować na scenie "TTBZ". A skoro był to pierwszy taki występ, pierwszy raz w historii tak "wyraźna" stała się reakcja jury. Cała czwórka nie tylko wstała z miejsc, ale szybko wspięła się najpierw na krzesła, a później na stół. I to tylko dlatego, że wyżej już się nie dało. Diwy na stole? Tylko w Polsacie i tylko za sprawą Kuby Szyperskiego.
Co na temat występu i zwycięstwa ma jednak do powiedzenia sam zainteresowany?
Kuba Szyperski o końcu "przygody życia" i przełomowym występie w jej trakcie
Dzień po emisji finałowego odcinka Kuba nie mógł pojawić się w studiu "halo tu polsat", bowiem prawie od razu rzucił się w wir nowych wyzwań zawodowych. Jednym z nich jest zaś spektakl "Rent" w krakowskim Teatrze VARIETE. Właśnie tam świeżo upieczonego zwycięzcę "złapał" Maks Behr.
"Te emocje nadal są bardzo duże i ja nadal nie wierzę, że to się wydarzyło. W zasadzie dzisiaj czuję, że ta przygoda się kończy i to jest chyba najgorsze w najlepszym. Stał się cud, mam Złotą Maskę, a jednocześnie ten program dobiegł końca, choć dla mnie mógłby mieć jeszcze kolejne 10 odcinków. [...] To, jaki był to dla mnie wspaniały czas, mogę podsumować tylko sformułowaniem, że jak na razie była to moja przygoda życia", powiedział Szyperski.
I choć mogłoby się wydawać, że przełomowy był już pierwszy z występów Kuby, czyli brawurowe wykonanie "My Heart Will Go On" Céline Dion (które ponad wszelką wątpliwość przejdzie do dość często powielanej części historii programu), on sam... właściwie go nie pamięta.
"W pierwszym odcinku Kuby nie było, mój mózg był wyłączony, to był taki ogrom emocji, taka adrenalina, że w zasadzie ja nie pamiętam tego tygodnia, co tam się wydarzało, gdzie byłem, co robiłem, jak ja ćwiczyłem. Dopiero gdy obejrzałem ten występ, to dowiedziałem się, co tam się zadziało, o czym mówili jurorzy, kiedy wyszedłem na scenę", opowiadał.
Punktem zwrotnym okazała się jednak Edyta Górniak i "Jestem kobietą".
"Edi od zawsze gra mi w sercu, kocham ją i to, że mogłem być przez chwilę nią i naprawdę wyglądać, czuć się jak ona, to był mój przełom w tym programie", dodał.
My zaś nie tyle mamy nadzieję, co jesteśmy pewni, że o laureacie Złotej Maski usłyszymy jeszcze nie raz.
Kuba! Jeszcze raz serdecznie gratulujemy.