Traktował chorobę jak część życia. Emilian Kamiński we wspomnieniach żony i syna
Karolina Szydłak
26 grudnia 2024 roku miną dwa lata od śmierci Emiliana Kamińskiego. Dziś w studiu ''halo tu polsat'' gościliśmy żonę aktora - Justynę Sieńczyłło oraz jego syna Kajetana Kamińskiego. Nasi goście wspólnie z prowadzącymi wspominali, jakim Kamiński był człowiekiem, w zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
"Lekarze dawali mu dwa miesiące, a żył prawie pięć lat". Emilian Kamiński nigdy się nie poddał
Boże Narodzenie to dla wielu wyjątkowy i rodzinny moment w roku, podczas którego wspomina się również osoby, których niestety zabraknie przy świątecznym stole. Dziś w naszym studiu rodzina aktora Emiliana Kamińskiego opowiedziała o bohaterskiej i wieloletniej walce z rakiem, walce o życie oraz o prawdopodobnych przyczynach zachorowania na tę straszną chorobę.
''Przewlekły stres, walka o to miejsce. Ciągle nieusankcjonowana, bo teraz ja o to walczę. Emilian przypłacił walkę o Teatr Kamienica, o bezpieczeństwo tego miejsca, własnym zdrowiem. Tak mówili, konsultowałam go na całym świecie. Ja go zmusiłam, bo on się bardzo badał. To była jedna rzecz, która w ogóle nie przychodziła nam do głowy. Lekarze dawali mu dwa miesiące, a żył prawie pięć lat. Siłą woli, w ogóle nie dopuszczał choroby do siebie. Traktował ją jak część życia. Cały czas dawał sobie zadania, cały czas pisał, cały czas reżyserował. On na półtora miesiąca przed śmiercią miał premierę. Skończył film u «Pana Boga w Królowym Moście», serial. Pracował do samego końca i zostawił nam też taką odpowiedzialność za to miejsce. Tak jak on był ojcem, ja staram się być matką", mówiła Justyna Sieńczyłło.
Emilian Kamiński mimo choroby starał się cały czas żyć normalnie. Był bardzo pracowity, miał ogromną motywację do życia, a jego odejście wstrząsnęło nie tylko rodziną i przyjaciółmi, ale również jego współpracownikami i licznymi fanami.
Jego syn, Kajetan Kamiński podkreślił w rozmowie z prowadzącymi, że ojciec był człowiekiem obdarzonym wielką mądrością życiową, potrafił radzić sobie z problemami i udzielać wparcia innym. Był dla wielu ludzi ''przewodnikiem'', troszczył się nie tylko o rodzinę, ale również wyróżniał się serdecznością i dobrym słowem dla osób, które z nim pracowały.
''W problemach, w problemach nam najbardziej go brakuje, bo jest on człowiekiem, który, a raczej był człowiekiem, który przede wszystkim zawsze wiedział, jak poradzić z większością problemów i miał tak zwaną, to nie można powiedzieć, że tylko intuicję, on miał taki znak, który umiał wskazać, że w tamtą stronę jest droga, tam trzeba iść. I szczerze, ojciec miał ten dar i zawsze moi pracownicy, nasi pracownicy tak naprawdę mówią, że też jego rady były czymś, co oni chcieli mieć w swoim życiu. Teraz już tego nie ma, ale ciągle nam wspominają o tym, że on był takim ojcem'', wyznał syn Emiliana.
Kamiński zostawił po sobie ukochane miejsce - Teatr Kamienica. Żona i syn kontynuują jego misję
Teatr Kamienica to niezwykle wyjątkowe miejsce dla rodziny Kamińskich. To tam Emilian zostawił swoje serce i duszę. Uwielbiał tworzyć to miejsce i nieustannie walczył o jego istnienie.
Justyna Sieńczyłło jest dyrektorem Teatru Kamienica, który stworzył jej mąż. Obecnie pracuje tam również Kajetan, który jest managerem. Pomaga im Natalia - córka Emiliana Kamieńskiego z pierwszego małżeństwa oraz Cyprian (syn Justyny i Emiliana).
''Radzimy sobie po prostu, nie da się inaczej. On w nas jest tak głęboko i to zapalanie światła i to roznoszenie dobrych wrażeń, słońca, dawanie energii dobrej, żeby ludziom chciało się żyć, kiedy wychodzą z teatru, nadal to trwa. Jesteśmy po piętnastoleciu teatru, bo już się kończy grudzień. Wydaliśmy książkę, mieliśmy dwie premiery - «Teściowe Wiecznie Żywe», Jakuba Zindulki, prapremiera, którą on jeszcze zatwierdzał, Olaf Lubaszenko, przyjaciel Emiliana się podjął reżyserii - «Gwiazdorska Obsada» oraz «Rodzina w sieci», czyli polowanie na followersów, Wawrzyńca Kostrzewskiego o mediach społecznościowych, o relacjach w rodzinie. Gorąco polecam oba spektakle. [...] Budowaliśmy z mężem teatr razem, a teraz o niego walczę, czekam na konkrety, nie chce już obiecywania, że będzie dobrze, tylko chcę podpisać, przynajmniej wykup kawałka, żeby zabezpieczyć to miejsce, które ma mnóstwo procesów sądowych. Nadal walczę o to.'', powiedziała Sieńczyłło.
Prowadzący zapytali również Kajetana, czy zarządzanie teatrem było kiedyś jego marzeniem. Okazuje się, że wypełnia jedynie wolę ojca. Chce kontynuować misje i walczyć o teatr tak jak jego rodzice.
''Nie, w żadnym wypadku. Nawet nie chciałem, dlatego, że to było marzenie mojego taty, ale jest jedna rzecz, do której namawiam młodych ludzi, że czasami swoje marzenia są trochę egoistyczne w porównaniu z nawet marzeniami rodziny, można tak powiedzieć. Powinno się bardziej skupić na tym, co jest wokół, niż tylko na sobie'', powiedział Kajetan.
Zobacz też: