"No jak nie, jak tak?". O pierwotnym tytule "Kiepskich", (nie)okrągłych jubileuszach i sennym fenomenie fizjologów

Kamil Olek

Kamil Olek

Jedni kochali od pierwszego odcinka, inni przez lata zachodzili w głowę, próbując zrozumieć, dlaczego podobne przedsięwzięcie znalazło rację bytu. Nastawienie nie zmienia jednak istoty sprawy – 26 lat temu na ekranach zadebiutował serial, który niemal z marszu zajął jedno z naczelnych miejsc w polskiej kulturze popularnej, stając się przy tym socjologicznym fenomenem. Produkcja, w którą początkowo wierzyło niewielu, przetrwała 35 sezonów, a dziś uznawana jest za zwierciadło polskiej rzeczywistości (krzywe, ale jakże celnie ustawione). W "halo tu polsat" o "Kiepskich" opowiedzieli ci, którzy użyczyli im twarzy, głosów i dusz: Andrzej Grabowski, Renata Pałys, Barbara Mularczyk, Krzysztof Skiba i Jacek "Dżej Dżej" Jędrzejak.

Jacek "Dżej Dżej", Krzysztof Skiba Jędrzejak, Renata Pałys, Andrzej Grabowski i Barbara Mularczyk
Jacek "Dżej Dżej", Krzysztof Skiba Jędrzejak, Renata Pałys, Andrzej Grabowski i Barbara MularczykJacek KurnikowskiAKPA

Jak trzy odcinki zmieniły się w sześćset, czyli o serialu, który miał przepaść (i to pod innym tytułem)

W 1996 roku na palcach jednej ręki (ewentualnie dwóch) można było policzyć wierzących w sukces serialu o rodzinie Kiepskich. Ba, wśród sceptyków znajdował się nawet odtwórca roli głównej.

"Nie miałem wrażenia, że wpiszemy się w jakąś kultową produkcję, że będziemy czymś ważnym. Myślałem wręcz odwrotnie – że będzie to serial, który zniknie po trzech pilotażowych odcinkach, bo przecież nikt nie będzie chciał tego oglądać, a już na pewno nikt tego nie doceni", wyznał Andrzej Grabowski.

Szczęśliwie stało się inaczej, bo Ferdek i spółka zyskali rzesze wiernych fanów oraz fanek. Mimo to niewielu z nich wie zapewne, że produkcja miała początkowo nosić nieco inny tytuł. Co więcej – ten pojawiał się w serialowej czołówce aż do ostatniego odcinka.

"Śpiewaliście »Kiepskich Świat«, a nie »Świat według Kiepskich«. Nie chcieli nazywać tego »Światem według...«, bo był już »Świat według Bundych«. Powiedziałem: »Co z tego? Niech mają "według Bundych", my mamy "według Kiepskich"«", opowiadał dalej.

Niewiele brakowało też, by Ferdynand Kiepski nie został Ferdynandem, a... Ludwikiem. Decyzja o zmianie podjęta została zaś w ostatnim momencie.

Poszedłem do Okila [Khamidova, reżysera serialu w latach 1999-2008 – przyp. red.] i powiedziałem, że gdzieś tam jest portret mojego dziadka, z jakiejś wcześniejszej telewizji, z przedziałkiem, dużym wąsem. I myślałem sobie, jak ten dziadek mógł mieć na imię. Może Ferdynand? Bo był Ferdynand Wspaniały. Pomyślałem, że może byłbym Ferdynandem Ludwikiem. Okil wtedy jeszcze tak sobie mówił po polsku... no i został sam Ferdek", dodał Grabowski.

Feldman jak Gołota, czołówka "na jednej nodze" i inne "kiepskie" historie

Renata Pałys (a więc serialowa Paździochowa) przypomniała z kolei, że jej bohaterka na początku niemal nie istniała, a jej rola sprowadzała się na ogół do słów "Marian, do domu!".

"Tak było przez kilka dobrych sezonów, dopiero później zaczęła się rozwijać. Ale stosunek mam do niej chłodny, nie przyjaźniłyśmy się. Ale mąż zawsze mówił, że scenarzyści mnie doskonale znają", przyznała.

Tworzący i tworzące scenariusze kolejnych odcinków zmieniali się wielokrotnie, choć kreatywności odmówić im nie sposób (wystarczy zerknąć chociażby na hulającą w odmętach sieci listę wyzwisk, którymi Paździoch przez lata raczył Boczka – ta zawiera bowiem... ponad 100 pozycji). Siłą rzeczy zmieniał się jednak i język używany przez bohaterów i bohaterki – nie mniej, nie wszystkie kultowe dziś teksty są zasługą piszących dialogi.

"Scenarzyści na początku nie używali tego języka, którego myśmy zaczęli później używać. To jest zasługa Okila, który w pewnym momencie powiedział, że »kurde« mówię tylko ja, Boczek mówi »w mordę jeża« i tak dalej. Każdy tworzy swój własny język. I później zaczęto w ten sposób pisać", wyjaśniał Grabowski.

"Jest taki kultowy tekst, że »są rzeczy, o których się fizjologom nie śniło«. Od razu widać, że to Andrzej", wtrącił Krzysztof Skiba, co szybko potwierdził sam zainteresowany, dopowiadając, że legendarne "mam pomysła" to również jego sprawka.

Barbara Mularczyk (a więc Mariolka) wróciła natomiast myślami do dzieciństwa spędzonego na planie serialu (w chwili premiery miała ona zaledwie 15 lat).

"Jako dziecko myślałam, że to potrwa może z rok. Taka chwilowa przygoda. A ta przygoda ciągnęła się od przez szkołę podstawową, liceum, studia... Grałam w ósmym miesiącu ciąży, gdy wszyscy zasłaniali mnie poduszkami. Była taka scena, w której staliśmy na korytarzu i reżyser nie powiedział, kto ma mnie zasłaniać. Po czym zaczęli to robić wszyscy", wspominała.

Odpowiadając na pytanie dotyczące rozpoznawalności, przytoczyła z kolei historię pokazującą, że nawet najbardziej absurdalna rzeczywistość (a taką przez ponad dwie dekady kreowali "Kiepscy") może zostać uznana za jak najbardziej realną.

"Starsza pani uderzyła mnie parasolką w tyłek. Myślała, że serial to rzeczywistość, mówiła, że mam tak nie krzyczeć na rodziców, że mam szanować ojca. I powiedziała do mnie: »Mariola, ty się trzymaj«", mówiła Mularczyk.

Krzysztof Skiba i Jacek "Dżej Dżej" Jędrzejak z zespołu Big Cyc, od początku odpowiedzialni za czołówkę, podobnie jak i Andrzej Grabowski podkreślali początkowy dystans do całego przedsięwzięcia.

"Wydawało nam się, tak jak mówił Andrzej, że nic z tego nie będzie. Pamiętam, że nagraliśmy płytę i ktoś zadzwonił, że trzeba nagrać jeszcze piosenkę, bo będzie jakiś serial. Przesłał nam ten scenariusz, była tam zupełnie inna obsada i wróciliśmy do studia. Właściwie »na jednej nodze« to nagraliśmy, bardzo szybko, bo stwierdziliśmy, że nie będziemy się specjalnie wysilać, bo pewnie dwa, trzy odcinki i to spadnie. Ale okazało się, że piosenka również stała się kultowa", nadmieniał Dżej Dżej.

Skiba przypomniał, że i on, i Big Cyc pojawiali się także w kilku odcinkach produkcji.

"Grałem w sześciu odcinkach. W dwóch samego siebie, w dwóch dziennikarza, w jednym prowadzącego sylwestra. A zdarzyło się i tak, że cały zespół grał na imprezie u Kiepskich", wyliczał, by przywołać anegdotę związaną z nieodżałowaną Krystyną Feldman, która do śmierci – w 2007 roku – wcielała się w rolę Babki Kiepskiej.

Krystyna Feldman
Krystyna FeldmanAKPA

"Przyjechałem na plan, miałem zagrać jakąś scenę. Czekałem na sygnał, kiedy mam wejść i nagle dostałem w plecy cios. Ale po prostu tak, jakby mnie Gołota uderzył, aż oczy mi wyskoczyły. Odwracam się, a tam drobna, chudziutka, malutka Krystyna Feldman. To ona walnęła mnie w plecy. I taka zachwycona mówi: »Skiba, co tam u ciebie?«", relacjonował.

Nie zabrakło również wspomnienia o zmarłej w ubiegłym roku Marzenie Kipiel-Sztuce, która – choć kojarzona przede wszystkim z Halinką Kiepską (z domu Kopeć) – mogła pochwalić się i szeregiem innych talentów.

"Marzena występowała z nami na koncertach. [...] Mało kto wie, ale Marzena świetnie śpiewała. Kiedyś zapowiadałem jej koncert i to było też fantastyczne, bo wszyscy jednak kojarzyli ją jako Halinkę i myśleli, że będzie to stand-up. Wyszła na scenę, przyjechała z pianistą, wszyscy ryknęli śmiechem, a ona zaśpiewała dziesięć standardów amerykańskich, świetnym głosem. Ludziom łzy stały w oczach i dostała owacje na stojąco, bo nikt nie spodziewał się tego po Kiepskiej", zdradził Dżej Dżej.

Marzena Kipiel-Sztuka
Marzena Kipiel-SztukaAKPA

Z kamienicy do studia, czyli rzecz o "poszerzaniu" Ćwiartki 3/4

Początki "Kiepskich" to nie tylko proste dekoracje i niskobudżetowe pomysły, ale i prawdziwa kamienica, która na wiele lat stała się synonimem serialowego adresu – Ćwiartki 3/4. Renata Pałys wspominała, że praca na planie w "domowych" (i to dosłownie) warunkach miała swój klimat, ale była też sporym wyzwaniem.

"W tej kamienicy było zagęszczenie. Nie było klimatyzacji, siedzieliśmy wszyscy »na kupie«, charakteryzacja, kostiumy. Wszyscy jeszcze palili, a ja już nie, więc przychodziłam do domu, czując się, jakbym wyszła z palarni. Ale oczywiście, że przenieśliśmy tę atmosferę [do studia – przyp. red.], bo ją tworzą ludzie".

Dostrzeżenie subtelnej zmiany po przeniesieniu planu do studia nagraniowego może okazać się jednak zadaniem karkołomnym nawet dla największych wielbicieli i wielbicielek produkcji.

"Scenografia została dokładnie odtworzona, drzwi wyrwane z futryn, wszystkie meble, podłogi. Wszystko, oprócz korytarza, który został poszerzony ze względu na kamery, a w kamienicy korytarz był wąski", tłumaczył Andrzej Grabowski.

Na przestrzeni lat zmianie ulegał też jeden z ulubionych mebli Ferdynanda (zaraz po nieśmiertelnym fotelu).

"I łóżko było coraz szersze...", podsumował aktor.

Urodzinową wizytę w "halo tu polsat" zwieńczyły, a jakże, prezenty – pamiątkowe tabliczki z nazwiskami Paździochów i Kiepskich (do złudzenia przypominające swoje serialowe pierwowzory), a także legendarne gazetki o znamiennym tytule "Teleduperele" – tym razem ze zdjęciami gości i gościń. Andrzej Grabowski, który świętował w studiu nie tylko (nie)okrągły jubileusz serialu, ale i 73. urodziny (w co absolutnie nie dowierzamy), obchodzone dzień wcześniej, otrzymał zaś bukiet kwiatów.

I choć nowe odcinki "Świata według Kiepskich" nie pojawiają się na antenie od 2022 roku, to, co otrzymaliśmy przez ponad dwie dekady, pozwala stwierdzić, że nie był to jedynie serial. "Kiepscy" stanowili bowiem najbardziej bezczelne, ale jednocześnie najtrafniejsze lustro, jakie postawiono polskiej codzienności. Weszli do naszych domów, rozsiedli się na w fotelach, dzierżąc puszki Mocnego Fulla i... zostali – mówiąc głośno o tym, co zostaje przemilczane oraz pozostając, w całej swojej naiwności, bardziej szczerzy niż niejeden "doktor rehabilitowany" od moralności. I w mordę jeża, tego nie da się nie docenić.

"Halinka, śpisz?". Legendarne sceny (i teksty!) ze "Świata według Kiepskich"halo tu polsat