Miała być Alexis w Dynastii, ale nie chciała. Tego nie wiecie o ikonie kina
Beata Łajca
20 września obchodzi 90. urodziny. Znamy ją jako gwiazdę światowego kina, ale o tym, że zostanie aktorką, zdecydowała jej matka. Miała być Alexis w Dynastii, ale odrzuciła tę rolę. Wydawała piosenki, pisała książki, rozkręcała biznes i... siedziała w więzieniu. A za jej wieczną urodą stoją zabiegi stosowane niegdyś przez Kleopatrę. Tego wszystkiego nie wiedzieliście o Sophie Loren.
Urodziła się jako Sofia Constanza Brigida Villani Scicolone 20 września 1934 roku w Rzymie, jako nieślubna córka nauczycielki fortepianu i aspirującej aktorki Romildy Villani i przedsiębiorcy Riccardo Scicolone di Murillo. Matka wychowywała ją sama, a Sofia poznała ojca dopiero w wieku 5 lat. Za co 20 lat później zapłaciła mu milion lirów?
Od urodzenia miała pod górkę
Od pierwszych dni życia nie miała lekko. Wychowywała się w biedzie i jako niemowlę cierpiała z powodu niedożywienia. Ojciec, z którym nie miała kontaktu, pojawił się ponownie w jej życiu, gdy odnowił relację z jej matką. W 1938 roku urodziła mu drugą córkę, której Riccardo nie chciał uznać. Zrobił to dopiero w 1955, po tym jak Sofia zapłaciła mu za to 1 mln lirów.
W dzieciństwie była bardzo skryta i małomówna. W szkole wyśmiewano ją, bo była nieślubnym dzieckiem. Powodem do drwin była też jej szczupła sylwetka. Wtedy nikt się jeszcze nie spodziewał, że jej uroda zachwyci cały świat.
O tym, że zostanie aktorką, zdecydowała jej matka
Nastoletnia Sofia zakochała się w filmie, ale w stronę ówczesnego showbiznesu popchnęła ją matka. To z jej inicjatywy przyszła gwiazda w wieku 15 lat wzięła udział w pierwszym z wielu konkursów piękności. Ona też namówiła ją do przerwanie formalnej edukacji i szlifowania umiejętności aktorskich pod okiem Carlo Marii Rossiniego.
Rozpoznawalna stała się już rok później, gdy pozowała do fotonoweli w popularnych magazynach. Wtedy przestała posługiwać się nazwiskiem ojca i zaczęła występować jako Sofia Lazzaro. W 1950 roku zajęła czwarte miejsce w wyborach Miss Włoch i w trakcie konkursu poznała producenta filmowego Carlo Pontiego, który miał stać się jej miłością na całe życie.
Nie zgodziła się na korektę nosa
W pierwszych latach kariery młodziutka Sofia statystowała, grała epizodyczne role i dorabiała w konkursach piękności. Gdy miała 18 lat i 15 ról we włoskich filmach na koncie, wiele osób przekonywało ją, aby poddała się korekcie nosa, który według nich, był za długi. Sofia, na szczęście, nigdy się na to nie zgodziła. Wkrótce rozpoczęła naukę w Narodowej Szkole Filmowej w Rzymie.
Jej kariera rozkwitła po filmie "Afryka pod wodą". To w tym czasie, za namową Pontiego, przyjęła pseudonim artystyczny Sophia Loren (inspirowany szwedzką aktorką Märtą Torén). We Włoszech znali ją już wszyscy. A jej występ w ekranizacji opery Verdiego w 1953 przyniósł jej uznanie krytyków i uwielbienie publiczności.
Nieomal zginęła podczas pracy nad filmem
W 1954 roku uczestniczyła w Berlińskim Festiwalu Filmowym i Tygodniu Filmów Włoskich w Londynie. Dostąpiła wtedy sporego zaszczytu - spotkała się z królową Elżbietą II. Rok później otrzymała tytuł najwybitniejszej osobowości filmu od Włoskiego Stowarzyszenia Prasowego, a w sierpniu trafiła na pierwszą stronę amerykańskiego tygodnika "Life".
W 1956 roku przyjechała do Hollywood i zadebiutowała jako wieśniaczka Phaedra w "Chłopcu na delfinie". Potem przyszła pora na "Legendę o zaginionym". Podczas pracy nad filmem doszło do niebezpiecznego wypadku. Gwiazda zatruła się gazem ulatniającym się z uszkodzonego piecyka i omal nie zginęła. Uratował ją aktor Rossano Brazzi, który znalazł ją nieprzytomną w pokoju motelowym.
Związana z bigamistą i potępiana przez kościół
3 lata wcześniej zaręczyła się z Carlo Pontim, chociaż w tym czasie reżyser miał już żonę. Oświadczył jej się też podobno Cary Grant, ale odrzuciła jego zaloty. Za Pontiego wyszła w 1957 roku, rozpętując tym samym prawdziwą burzę.
Mężczyzna był od niej dużo starszy, a w dodatku oskarżono go o bigamię, która wówczas we Włoszech była przestępstwem. Ich małżeństwo unieważniono po 5 latach, ale gdy w 1966 roku Ponti dopełnił formalności rozwodowych z pierwszą żoną, ponownie wzięli ślub i byli razem aż do śmierci reżysera w 2007 roku.
Sophia zmagała się z problemami z utrzymaniem ciąży. Po kilku poronieniach i depresji urodziła dwóch synów. W 1962 roku została szwagierką Romano Mussoliniego (syna Benito).
Nominowana do Oscara za... najlepszą piosenkę
Dzięki staraniom Pontiego podpisała kontrakt z Paramount Pictures na realizację pięciu filmów. Na potrzeby filmu "Dom na łodzi", gdzie grała u boku Carego Granta, nagrała utwory "Bing, Bang, Bong" i "Always in Your Arms" która otrzymała nominację do Oscara za najlepszą piosenkę.
Jej kariera rozwijała się fantastycznie. W kolejnych filmach wcielała się w role Włoszek o różnym statusie materialnym, ale zawsze o ognistym temperamencie. W 1958 roku za kreację Rose Bianco w "Czarnej orchidei" dostała nagrodę dla najlepszej Aktorki na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.
W 1960 roku z Peterem Sellersem wydała album muzyczny, z którego singiel pt. "Goodness Gracious Me!" sprzedał się w nakładzie 200 tys. egzemplarzy. W latach 60. Zbierała nominacje i nagrody na największych festiwalach całego świata. W 1964 była nominowana do Oscara dla najlepszej aktorki za rolę Filumeny w "Małżeństwie po włosku". Niedługo później scena striptizu jaką odegrała we "Wczoraj, dziś, jutro" przeszła do historii kina.
Wydała książkę kucharską i odrzuciła rolę Alexis
W jej dorobku nie brakowało też gorszych ról i złych filmów, a obraz "Judyta", w którym zagrała europejską Żydówkę, sprawił, że w krajach Ligi Arabskiej stała się obiektem bojkotu. Ale Europa i Stany Zjednoczone kochały ją coraz bardziej - udzielała wywiadów i nagrywała programy z największymi osobowościami swoich czasów.
Kolejne ikoniczne role spotykały się na przemian ze świetnymi i miażdżącymi recenzjami. A Sophia zajmowała się nie tylko graniem w filmach. W 1971 roku wydała książkę kucharką "In cucina con amore" czyli “W kuchni z miłością".
W latach 70 i 80 miała już taką pozycję, że mogła przebierać w ofertach i wiele z nich odrzucała. Nie zagrała w musicalu "Carmelina" na Broadwayu i odrzuciła rolę Alexis w Dynastii.
Rozkręcała biznes i... siedziała w więzieniu
W 1979 roku wydała kolejną książkę, tym razem autobiografię "Sophia: Living and Loving" która zdobyła status bestsellera. Potem zagrała samą siebie i swoją matkę w filmie Mela Stuarta "Sophia Loren. Jej własna opowieść". Wkrótce oprócz rozwijania kariery filmowej postanowiła też zająć się biznesem. Ogromnym hitem okazały się perfumy "Sophie" stworzone z marką Coty. Swoim nazwiskiem sygnowała też autorską serię oprawek do okularów.
Sophia w roli bizneswoman miała też co nieco na sumieniu. W 1982 roku Sąd Kasacyjny skazał ją na 17 dni pozbawienia wolności za uchylanie się od płacenia podatków. Karę odbyła w więzieniu w Casercie.
W 1990 Sophia Loren dostała nagrodę za całokształt osiągnięć artystycznych na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago, rok później Oscara honorowego, a 8 lat później Złotego Lwa. Na wielki ekran wróciła jeszcze raz w 2020 roku w dramacie "Życie przed sobą" udowadniając, że jej upływające lata nie mają wpływu na jej niesamowity talent i osobowość.
Jej sekret? Kąpiele w oliwie i praca w ogródku
Sophia Loren zachwycała i nadal zachwyca swoją urodą. To ona wypromowała kanoniczny makijaż z mocno podkreślonym okiem, na wiele lat przed powstaniem znanego dziś określenia "smokey eye". 90-letnia dziś gwiazda zdradziła kiedyś sekret swojej młodości. Nigdy nie mówiła o drogich kremach przeciwzmarszczkowych tylko o... oliwie z oliwek.
Czy rzeczywiście kąpała się w niej tak jak Kleopatra? Tego nie wiemy. Ale mówiła wiele razy, że oliwę stosuje zarówno na twarz, jak i na całe ciało. Pytana zaś o sekret swojej sylwetki, odpowiadała że to dzięki... pracy w ogródku. Sophia uwielbiała "grzebanie w ziemi" ale tylko w rękawiczkach - żeby nie zniszczyć tak ważnych w zawodzie aktorki dłoni.
Podczas setek wywiadów różni dziennikarze próbowali ją namówić do zwierzeń na temat diety. A ona z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru mówiła, że nie wie co to dieta, bo kocha makaron.
Miłość, nie tylko ta do jedzenia, której wyraz dała w swojej książce kucharskiej, była dla niej ważna przez całe życie. I miłości swoje życie poświęciła, trwając u boku mężczyzny, z którym związała się wbrew całemu światu.
Czego można życzyć tak wspaniałej kobiecie w dniu 90. urodzin? Może tylko jeszcze jednego wielkiego powrotu na scenę, bo zwykłe "100 lat" to dla niej zdecydowanie za mało.
Zobacz także: