Kim naprawdę jest Paris Hilton? (Niekoniecznie) różowa historia (pozornej) królowej kiczu

Kamil Olek

Kamil Olek

Pierwsza dekada XXI wieku niezmiennie kojarzy się z erą karykaturalnego blichtru, krzykliwego kiczu i balansującego między przeszłością a przyszłością nieokrzesania, o którym wielu wolałoby dziś nie pamiętać. Plastikowa rzeczywistość początku nowego tysiąclecia, wydająca się wówczas spełnieniem snów o życiowej beztrosce, miała też swoją równie sztuczną – i to w każdym tego słowa znaczeniu – królową. Paris Hilton "panowała" nieomal niepodzielnie, stając się uosobieniem estetyki Y2K oraz wszystkiego, co z nią związane, a także jedną z pierwszych celebrytek "nowego typu" – znaną z bycia znaną. I choć latami uchodziła za marionetkę na medialnych sznurkach, prawda okazała się zupełnie inna od wyobrażeń. Paris nie była bowiem ofiarą swojej epoki. Była jedną z jej architektek.

Paris Hilton w 2009 roku
Paris Hilton w 2009 rokuLee RothAgencja FORUM

Paris Is Burning. O różowej dziedziczce, która "podpaliła" show-biznes

O takich jak Paris mówi się "dobrze urodzeni" – choć w jej przypadku może być to określenie niewystarczające. Hiltonówna już chwilę po przyjściu na świat opływała bowiem w luksusy, nosząc jednocześnie nazwisko, które od dekad stanowiło synonim elitaryzmu i światowej klasy, a co za tym idzie i stylu życia, do którego aspirowały dziesiątki tysięcy Amerykanów oraz Amerykanek. Mimo to bycie kolejną dobrze wychowaną dziedziczką, która w odpowiednim wieku wychodzi za odpowiedniego mężczyznę i znika za murami odpowiednio luksusowej rezydencji, nie było marzeniem bohaterki niniejszej opowieści. Chciała więcej i bardziej, a jej życie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie gehenna, która naznaczyła kolejne lata jej życia.

Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, ledwie 16-letnia Paris zdążyła być już uczennicą każdej z okolicznych szkół (przy czym z każdej wylatywała z równie donośnym hukiem), w międzyczasie zaś bywalczynią niezliczonych imprez i bohaterką takiej też ilości materiałów paparazzi. By przerwać hulaszcze zapędy, wysłano ją więc do placówki, która nosiła miano "szkoły z internatem dla trudnej młodzieży". Ta okazała się w rzeczywistości (przy czym podkreślić należy niewiedzę Hiltonów na temat prawdziwego charakteru owej instytucji) miejscem stosującym metody rodem ze średniowiecza (i to nieomal dosłownie). "Wychowankom" fundowano pracę ponad siły, fizycznie i psychiczne nadużycia, a przy tym "pranie mózgu" i cały zestaw traum. Po blisko dwuletnim oderwaniu od życia w świecie złotych klamek, do Nowego Jorku wróciła tym samym inna Paris – bagaż doświadczeń, który dźwigała od tamtej pory, paradoksalnie stał się jednak fundamentem jej przyszłej sławy.

Ta na dobre zaczęła się w roku 2005, kiedy światło dzienne ujrzało reality show produkcji Fox – "Proste życie". Paris Hilton i jej przyjaciółka, Nicole Richie (córka Lionela Richiego), odczarowywały w nim wizję "panienek z bogatych domów", zapewniając tym samym milionom rodzaj beztroskiej rozrywki, sobie zaś – drogę do rozpoznawalności. Dziś, znając wcześniejsze doświadczenia Hiltonówny, można by zapewne dywagować nad kwestią odreagowywania nie tak dawnej przeszłości. Nie zmienia to jednak rzeczywistości – program stał się trampoliną do nieco innej części świata niż ta, z której wywodziła się potomkini hotelowego potentata. Czy już wtedy koloryzowała rzeczywistość? Oczywiście. Bo o ile początkowo doskonale radziła sobie nawet z dojeniem krów, o tyle w późniejszych odcinkach przerosła ją chociażby obsługa mopa (z którym przez dwa wspomniane już lata zmuszona była obchodzić się na co dzień). Powód? Całkiem prosty. Mniej więcej wtedy rozpoczął się bowiem misternie reżyserowany spektakl pod tytułem "Słodka ignorantka". Bo o ile Paris ma na swoim koncie Złote Maliny w kategorii "najgorsza aktorka", o tyle własne życie wykreowała po mistrzowsku.

Hilton stała się więc naczelną reprezentantką kiczu, która dziś wydaje się karykaturą samej siebie. Dwie dekady temu była jednak więcej niż przekonująca – stanowiąc wręcz definicją epoki, której kształt nadawała sama. Różowa księżniczka hedonizmu, bogata dziewczynka z bogatego domu, rozpieszczona skandalistka, która ze względu na deficyty intelektualne wybrała taką, a nie inną ścieżkę – mniej więcej tak widziano Paris w latach 2000. Była wszędzie – w nocnych klubach i na branżowych eventach, w telewizyjnych programach, filmach, radiu, na okładkach najgłośniejszych czasopism. Plotkarskie media uczyniły z niej swoją muzę, fotografowie śledzili każdy krok, a opinia publiczna karmiła się historiami o kolejnych romansach i problemach z prawem (nie wspominając już o tym, co działo się, gdy – za prowadzenie bez uprawnień – trafiła na chwilę do więzienia).

Czy kontrolowała każdy aspekt własnej kariery? Historia nałogów, z którymi zmagała się przez lata, pokazuje, że niekoniecznie (mimo że nigdy nie poszła drogą Britney Spears czy Lindsay Lohan). Wątpliwości nie ulega jednak, że obraz oblepionej cekinami różowej bogaczki, odzianej w dresy od Juicy Couture i dzierżącej pod pachą chihuahuę, a przy tym oglądającej świat zza okularów wielkości telewizyjnych ekranów i rzucającej nienaturalnym głosem wyświechtane "that’s hot", nie był obrazem prawdziwej Paris Hilton. Sama przyznała to jednak dużo później, gdy podniecany przez nią samą show-biznesowy pożar zdążył już nieco osłabnąć.

Paris Hilton w 2011 roku
Paris Hilton w 2011 rokuAgencja FORUM

Paris, I Love You. O nowym życiu panny Hilton

To, że świat uwierzył w jej beztroską, różową iluzję, w której niepałająca miłością do "zwykłej" pracą bogaczka prowadzi bajkowe życie od imprezy do imprezy, to jedno. To, że nie zadawał pytań, a przez to nigdy nie zorientował się, że pod warstwą brokatu i fasadą sztucznych rzęs kryje się ktoś zupełnie inny – to drugie.

Ale miraż trwał tylko do czasu, w pewnym momencie Paris zaczęła bowiem zdejmować maski – jedną za drugą. Okazało się tym samym, że miejsce skandalu zająć może wymowna cisza, zaś ignorantka, która nauczyła świat, że prawdziwe uczucia wcale nie liczą się w jej bajce, potrafi kochać. I to na zabój.

Hilton przemówiła więc zupełnie innym głosem (w międzyczasie okazało się, że i ten był wyuczony oraz na bieżąco dostosowywany do kreowanej rzeczywistości). Sensem opowieści, która snuła wcześniej, był brak słabości, strachu, samotności i czegokolwiek "ludzkiego", bo przecież nie tak żyje się na świeczniku. Lecz gdy cekinowa "przykrywka" pękła świat ujrzał historię skomplikowaną o wiele bardziej, aniżeli mogło wydawać się kiedykolwiek. Historię o traumach, upokorzeniu, przeszłości bez przestrzeni na bycie sobą, po raz pierwszy opowiedzianą bez różowego filtra, który latami pozwalał udawać, że wszystko jest "hot".

Niewątpliwie pomogła jej w tym miłość, tym razem – ta prawdziwa. Bo choć Paris przez lata była bohaterką romansów, o których rozpisywała się cała amerykańska (i nie tylko tamta) prasa, a spotykała się z największymi gwiazdami swoich czasów – między innymi Nickiem Carterem, Jasonem Shawem, 50 Centem, Jaredem Leto czy Jamesem Bluntem – wszyscy byli jedynie bohaterami kolejnych rozdziałów jej medialnej historii. Wszystko zmieniło się, gdy w 2019 roku poznała Cartera Reuma. Tym razem obeszło bez skandali, pościgów paparazzi i bajki pisanej pod nagłówki tabloidów, a ślub w 2021 roku stał się symbolem czegoś więcej niż tylko kolejnego wielkiego wydarzenia w jej życiu. Był bowiem zakończeniem pewnej ery – tej, w której Hilton była li i jedynie maską stworzoną na potrzeby rzeczywistości – i początkiem nowej, w której sama mogła decydować, kim chce być. W styczniu 2023 roku obraz ten dopełniła wiadomość o narodzinach pierwszego syna, a Paris spełniła tym samym jedno z największych marzeń.

Dziś Paris Hilton jest marką samą w sobie – wykreowany wizerunek przez ostatnie ćwierć wieku udało jej się przekuć w istne imperium – od perfum i kosmetyków, przez modę, aż po świat nowoczesnych technologii. W przeciwieństwie do wielu z tamtej dekady – nie przeminęła. Jest i dalej buduje swój obraz z precyzją godną najtęższych umysłów, tym razem jednak – pogodzona z prawdą. Po raz pierwszy to nie świat kocha bowiem Paris Hilton. To Paris Hilton pokochała siebie.

Paris Hilton w 2025 roku
Paris Hilton w 2025 rokuAgencja FORUM

Zobacz też:

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?