35 lat zespołu Boys. Marcin Miller o początkach kariery i sylwestrze w Polsacie
35 lat na scenie, dziesiątki przebojów i miliony fanów - zespół Boys pod wodzą Marcina Millera świętuje imponujący jubileusz. Dziś w "halo tu polsat" razem z dziennikarką Polo Tv Edytą Folwarską lider grupy wspominał początki kariery, codzienne życie na scenie i podejście do muzyki, która od lat przyciąga tłumy w całej Polsce. Sylwester w Polsacie będzie okazją, by razem z fanami świętować 35 lat sukcesów zespołu.

Marcin Miller i zespół Boys od dekad królują na polskiej scenie disco polo, zdobywając serca fanów swoimi przebojami. "Jesteś szalona", "Wolność", czy "Łobuz" to tylko niektóre z hitów, które śpiewa cała Polska i które od lat rozgrzewają parkiety na koncertach oraz dyskotekach. Właśnie te utwory uczyniły z Boys prawdziwą ikonę gatunku i zapewniły Marcinowi Millerowi status gwiazdy, która od 35 lat zachwyca kolejne pokolenia słuchaczy.
Jak wyglądały początki kariery Marcina Millera?
Na początku rozmowy Maciej Kurzejwski zapytał Marcina Millera: "35 lat temu - gdybyś mógł cofnąć się do pierwszego dnia, podejść do tamtego chłopaka i powiedzieć mu jedno zdanie z perspektywy dzisiejszego doświadczenia, co by to było?"
Odpowiedź gwiazdy disco-polo może zaskoczyć:
"Odpowiem krótko - namawiałbym go: >>nie podpisuj, nie podpisuj<<. Ale prawdopodobnie, gdybym nie zrobił pewnych rzeczy 35 lat temu, nie siedziałbym teraz tutaj z wami. Może bym inaczej pokierował swoim życiem, może bym był tylko i wyłącznie pracownikiem urzędu miasta. Każdy jest kowalem swojego losu", podkreślił lider Boys.
Marcin wspominał, że początki kariery były skromne, a świat show-biznesu na początku wydawał mu się obcy:
"Trzeba pamiętać, że jestem prostym chłopakiem ze wsi i dla mnie, oglądając różne koncerty i wywiady, wiedziałem, że to nie jest mój świat. A tutaj nagle, raptem, Marcin Miller na scenie - 35 lat temu zaczynałem w remizie strażackiej, a potem grałem na PGE Narodowym, gdzie 60 tysięcy ludzi mnie oklaskiwało. Ludzie śpiewają za ciebie, bo znają doskonale wszystkie twoje hity. To jest przyjemne", opowiadał lider Boys.
Słowa Marcina skomentowała dziennikarka Polo TV, Edyta Folwarska:
"A ja myślę, że Marcin troszeczkę sobie umniejsza, bo znamy się od 15 lat - tyle ile istnieje antena Polo TV, tam się poznaliśmy. Obserwuję Marcina i przez te wszystkie lata jest dokładnie tym samym człowiekiem. I to jest najpiękniejsze - nigdy nie było w nim czegoś takiego, że >>ja jestem wielką gwiazdą<<. Nie, Marcin jest skromny".
Skromność i normalność jako recepta na sukces
W rozmowie z prowadzącymi "halo tu polsat" pojawiła się też refleksja nad osobowością Marcina Millera. "Staram się nie definiować tego, czym jest sukces. Po prostu żyję zgodnie ze swoimi zasadami", tłumaczył artysta.
Podkreślił również, że szczerość i naturalność są kluczowe. "A jeśli chodzi o taką definicję sukcesu, uważam, że szczerość i naturalność sprzeda się najlepiej. Ludzie poznają nieudawane zachowania, i takim jestem. Po prostu wychodząc na scenę, chcę być Marcinem Millerem. Ale wiadomo, że jestem też Millerem z Boys", dodał.
Marcin Miller przyznał, że przez lata nauczył się godzić życie prywatne z wymaganiami sceny. "Człowiek jest tylko człowiekiem i nie jest maszyną. Artyści też mają swoje złe dni. Trzeba pamiętać" - mówił.
Sylwester w Polsacie i muzyczna różnorodność
Lider Boys mówił również o nadchodzącym Sylwestrze w Polsacie. "Sylwester to musi być błysk. Wszystko świecące, piękne, ładne. To impreza, która ma za zadanie pożegnać złe chwile i powitać nowy rok z uśmiechem, tańcem i zabawą. Nie wstydźmy się tego. Jeżeli dobrze się bawicie przy disco polo, bawcie się. [...] Muzyka ma łączyć, a nie dzielić", apelował.
Dziennikarka Polo TV, Edyta Folwarska, podkreśliła różnorodność wydarzenia: "Mamy gwiazdy pop, mamy gwiazdy disco polo, żebyśmy się nie ograniczali do jednego typu muzyki. To też jest walor - różnorodność muzyczna".
A my serdecznie zapraszamy do Torunia pod scenę lub przed telewizory do Polsatu, aby wspólnie powitać nowy rok przy największych przebojach Boys.
Zobacz też:






