Życie po "MBTM". Limboski o introwertyzmie w show-biznesie, nowej płycie i... wielorybach
Choć od występu Limboskiego – czyli Michała Augustyniaka – w "Must Be The Music" minęło już blisko 14 lat, jego kariera trwa w najlepsze. Dziś, jako dojrzały artysta, wraca z nową płytą, o której opowiedział, goszcząc na żółtej kanapie "halo tu polsat". Nie zabrakło też wspomnień ze sceny, rozważań o introwertykach w muzyce, a także rad dla uczestników i uczestniczek najnowszej edycji muzycznego show.

"»MBTM«? Lekcja scenicznych emocji"
Druga edycja "Must Be The Music", w której udało mu się dotrzeć do półfinałów, była dla niego – jak sam przyznaje – momentem, w którym dowiedział się, czym jest rozpoznawalność.
"Dla tak młodych muzyków jak ja odrobina czasu antenowego w weekend była czymś", wspominał, dodając, że mimo to jego wspomnienia obejmują przede wszystkim atmosferę na planie, producentów oraz prowadzących.
"»MBTM« było lekcją tego, czym jest show, telewizja, emocje na scenie. Obserwowaniem, jak to wszystko się odbywa", dopowiedział.
Jak introwertyk poradził sobie w świecie reflektorów? Okazuje się, że wcale nie było łatwo.
"Introwertyzm nie pomaga specjalnie w show-biznesie. Pamiętam rozmowę z jednym z producentów, który uśmiechał się do mnie i mówił: »Limboski, Limboski, jakby tu cię sprzedać?«. Powiedziałem: »Nie sprzedawaj, jest okej«", opowiadał.
Czy wyszło mu to na dobre? Jak najbardziej. Bo choć po programie przyszły kolejne lata, które nie zawsze wiązały się ze sceną (po pandemii wyjechał do Berlina, gdzie podjął pracę jako wykładowca), tym razem Limboski wraca – i to na całego.
"W ubiegłym roku wróciłem do Krakowa i od przyszłego miesiąca ruszamy w trasę z nową płytą i wracamy do działalności koncertowej na sto procent", zapowiedział.
Nowa płyta nosi tytuł "Wieloryb". Dlaczego Limboski upodobał sobie akurat tego morskiego ssaka? A także – czy uważa, że muzyka może leczyć? I co radzi uczestnikom oraz uczestniczkom 12. edycji "Must Be The Music"? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w poniższym materiale.