Propozycja "Marii z B.", czyli jak Sienkiewicz "pocztówkę" polszczyźnie podarował
Próby ustalenia dokładnej liczby słów używanych w polszczyźnie niejako z góry skazane są na niepowiedzenie - zbiór ten pozostaje wszak permanentnie otwarty - naukowcy i naukowczynie na ogół przywołują jednak wartości rzędu setek tysięcy. Precyzyjne wskazanie momentu i okoliczności narodzin większości pozostaje przy tym niemożliwe - większości, jednak nie wszystkich. Wyrażenie "pocztówka" - choć dziś ze względów oczywistych tracące na popularności - należy do nielicznej kategorii terminów stworzonych nie tyle przez język, ile dla języka; bohaterem towarzyszącej mu historii pozostaje zaś nie kto inny, jak Henryk Sienkiewicz (choć w okolicznościach niemających wiele wspólnego z jego literacką twórczością).

O (podwójnych) narodzinach "karty korespondencyjnej" słów kilka
W dobie postępującej informatyzacji każdej dziedziny życia pocztówki poczynają kojarzyć się dziś z żółknącymi w szufladach pamiątkami sprzed lat - nie oznacza to jednak, że z dnia na dzień przestały pełnić aktualną przez ponad sto pięćdziesiąt lat funkcję. Oficjalna historia "kart korespondencyjnych" - bo tak też nazywano je początkowo - sięga bowiem 1 października 1869 roku, kiedy forma ta została oficjalnie wprowadzona do użytku w Austro-Węgrzech. Mimo początkowej niechęci (bo jakże to tak - list bez koperty?) szybko zyskała sobie pokaźne grono zwolenników i zwolenniczek - po Wiedniu przyszedł czas na Berlin i Londyn, wkrótce zaś niemal cała Europa oswoiła się z nową formą komunikacji.
Pierwszą próbę przesłania podobnej kartki podjęto jednak blisko trzy dekady przed ustanowieniem oficjalnych regulacji. W roku 1840 angielski pisarz Theodore Hook postanowił bowiem przesłać do samego siebie odręczny rysunek (przedstawiający karykaturalne postacie urzędników pocztowych) z naniesionym po drugiej jego stronie adresem, sprawdzając niejako możliwości Royal Mail. Poczta w Fulham, gdzie zamieszkiwał wówczas Hook, zareagowała na eksperyment tak jak na każdy inny list, dostarczając go pod właściwy adres. Wydarzenie to uznawane jest za początek historii kart, które po kolejnych sześćdziesięciu latach zaczęto nazywać po polsku pocztówkami.
"Otwartka" i spółka versus "pocztówka". Kim była "Maria z B."?
Na ziemiach polskich problem nie polegał bowiem na niechęci do formy samej kartki, lecz na nazwie tejże. Funkcjonowały co prawda określenia zapożyczone - rosyjska "odkrytka" (od "otkrytoje pismo") czy niemiecka "korespondentka" (utworzona poprzez spolszczenie nazwy "Correspondenz-Karte") - jednak w ówczesnych realiach język nie stanowił wyłącznie narzędzia opisu świata, lecz pozostawał jednym z ostatnich obszarów kulturowej autonomii. Potrzeba okazała się więc zarówno praktyczna, jak i symboliczna.
Okazją stała się pierwsza wystawa kart pocztowych, zorganizowana w 1900 roku przez Komitet Dochodów Niestałych Towarzystwa Dobroczynności - odbywająca się zaś w salach warszawskiego Pałacu Jabłonowskich (pełniącego wówczas funkcję ratusza). Przedsięwzięcie okazało się frekwencyjnym sukcesem - przez kilka dni prezentowane kolekcje miało zobaczyć aż szesnaście tysięcy osób, jednak nie tylko z tego powodu wspominane jest po dziś dzień. Wydarzeniu towarzyszył bowiem konkurs, istotą którego stało stworzenie jednowyrazowego polskiego określenia dla nowej formy korespondencji - w tym udział wzięło podobno trzysta propozycji.
Wśród nich pojawiły się określenia przeróżne - opisujące brak koperty (między innymi "bezkopertka", "niezalepka" i "otwartolist"), podkreślające jawność korespondencji ("jawka", "niedyskretka" czy "odsłonka"), a także wynikające z ograniczonego miejsca na tekst ("kilkusłówka", "pośpieszka", "dopiśnica", a nawet "listowstręt"). Lingwistyczna burza mózgów doprowadziła ostatecznie do wyboru pięciu finałowych określeń; w szranki stanęły: "liścik", "listówka", "otwartka", "pisanka" i "pocztówka". Głos oddano tedy zwiedzającym - 7 grudnia oficjalnie ogłoszono zaś, że "odkrytki" i "korespondentki" zastąpi "pocztówka", nazwa zaproponowana przez Marię z B.
Gdzie w tym wszystkim wspominany na wstępie pisarz? Ano - już po zakończeniu plebiscytu ujawniono, że obdarzona umiejętnościami neologicznymi Maria z tajemniczego "B.", to w gruncie rzeczy autor Trylogii, "Quo vadis" i wydanych dopiero co w formie książkowej "Krzyżaków". Takim też sposobem Henryk Sienkiewicz po raz kolejny wzbogacił polszczyznę swą językową inwencją - i choć to nie z tej przyczyny pięć lat później odebrał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, "pocztówkowe" konsekwencje okazały się zaskakująco długowieczne.
Zobacz też:






