Rodowicz nie ma na imię Maryla, a Karpiel to nie Sebastian. O prawdziwych nazwiskach (nie tylko) polskich gwiazd
Kamil Olek
Szeroko rozumiany świat artystyczny od wiek wieków karmi się rozmaitymi pseudonimami. Artyści tudzież artystki, tak wtedy, jak i teraz, przekształcają imiona oraz nazwiska, modyfikując ich brzmienia czy formy, zaś powodów takich decyzji jest równie wiele, co samych zmieniających. Do większości z "nowych" wersji przywykliśmy zaś do tego stopnia, że nie wyobrażamy sobie żadnych innych – Maryla Rodowicz pozostanie więc Marylą, mimo że w rzeczywistości dzieli imiona z nie do końca popularną francuską królową, zaś Jerzego Połomskiego nikt nie będzie przecież kojarzył z wywołującym fobię stawonogiem. Ta dwójka to zaś jedynie początek długiej listy, której część znajdziecie poniżej.
Maria Antonina Rodowicz
O ile nazwisko królowej polskiej estrady pozostaje niezmienne od blisko 80 lat, o tyle w przypadku imienia nie można powiedzieć tego samego. Bo choć Maryla Rodowicz używa tej właśnie wersji od dekad i dzięki niej podbijała największe sceny, w dokumentach artystki znajdziemy właśnie Marię Antoninę. Wbrew pozorom wybór ten nie ma nic wspólnego z inną, bo francuską królową, która straciła życie na paryskim Placu Rewolucji, a podyktowany był... datą narodzin Rodowicz – 8 grudnia imieniny obchodzi bowiem właśnie Maria. Antonina okazała się zaś być "dodatkiem".
Skąd więc Maryla? Tym zdrobnieniem nazywała przyszłą legendę estrady jej babcia. A że i samej zainteresowanej Maria z Antonią nie były w smak, wybór był oczywisty.
Julia Marta Wieniawa-Narkiewicz
Choć Julia Wieniawa na co dzień posługuje się jednym imieniem i jednym członem nazwiska, w rzeczywistości są one podwójne. O ile jednak nieużywanie drugiego imienia wydaje się dość naturalne, o tyle z nazwiskiem sprawa wygląda inaczej. Wieniawa to bowiem dawna nazwa rodowego herbu (opisywanego jako "w polu złotym żubrza głowa czarna z kołem złotym w nozdrzach"), którym posługiwali się między innymi Narkiewiczowie. W 1921 roku, kiedy to konstytucja marcowa zniosła stan szlachecki i wszelkie związane z nim przywileje, nazwy herbów zaczęły funkcjonować jako człony nazwisk. Stąd też Wieniawa-Narkiewicz, skrócone przez Julię do samego Wieniawa (przynajmniej nieoficjalnie). Ot, cała tajemnica.
Borys Michał Michalak
Któż nie kojarzy Borysa Szyca? Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów wcale nie urodził się jednak z nazwiskiem, które nosi dziś. To uległo zmianie dopiero podczas ostatniego roku studiów na warszawskiej Akademii Teatralnej – wtedy też postanowił on "pozbyć się" noszonego dotychczas miana po ojcu i przyjąć nazwisko panieńskie swojej matki. Dlaczego? Wbrew pozorom w tym przypadku nie chodziło o uproszczenie z myślą o dalszej karierze, ale skomplikowaną sytuację rodzinną – Jerzy Michalak, ojciec Borysa, opuścił bowiem rodzinę, gdy ten miał zaledwie kilka miesięcy. Szyc po latach podkreślał w wywiadach, że zmiana nazwiska była dla niego swego rodzaju symbolem – nowego początku i budowania tożsamości na własnych warunkach.
Patryk Sebastian Krzemieniecki
Na liście nie mogło zabraknąć także jednego z najbardziej kontrowersyjnych polskich reżyserów, w przypadku którego zmiana okazuje się być niejako podwójna. Patryk Vega, bo o nim mowa, urodził się jako Patryk Sebastian Krzemieniecki, ale i to nazwisko zostało wcześniej "przybrane" przez jego ojca. Powód? Uważał on, że noszone wcześniej miano Kwoka nie brzmi wystarczająco... "szlachecko". Dlaczego więc Vega? Sam Patryk twierdził swego czasu, że to nawiązanie do gwiazdozbioru Lutni, a konkretniej jego najjaśniejszej gwiazdy. Później postanowił jednak wskazać na prawdziwe motywy, a mianowicie... fascynację "Pulp Fiction" Quentina Tarantino, a konkretniej postacią Vincenta Vegi, granego przez Johna Travoltę.
Łukasz Sebastian Karpiel
Założyciel Zakopower, a przy okazji juror nadchodzącej wielkimi krokami nowej edycji "Must be the music", czyli... Łukasz Karpiel? Tak właśnie! Okazuje się bowiem, że właśnie takie dane widnieją w dowodzie Sebastiana Karpiela-Bułecki. Jak to tak? Zacznijmy od imienia, ponieważ tę kwestię wyjaśnił sam w jednym z wywiadów.
"Nikt się nigdy nie zwracał się do mnie »Łukasz«. Zawsze mówili »Sebastian« i tak już zostało. Łukasz kompletnie do mnie nie pasuje", przyznał.
Skąd zaś Bułecka? Ta część scenicznego nazwiska Sebastiana to nic innego jak przydomek. W tradycji podhalańskiej służyły one w przeszłości do rozróżniania rodów o tych samych nazwiskach, dziś zaś coraz częściej stają się ich integralną częścią. Bułecka u Karpieli wzięła się zaś od prababki wokalisty, która wiele lat temu, pomagając w jednym z pierwszych kościeliskich pensjonatów, nosiła ze sobą bułki i inne pszenne pieczywo – w góralskich chatach raczej niespotykane. Stało się to na tyle charakterystyczne, że dało początek przydomkowi.
Jerzy Pająk
Zmarły ponad dwa lata temu Jerzy Połomski w rzeczywistości dzielił nazwisko z niekoniecznie lubianym stawonogiem i od urodzenia nazywał się Jerzy Pająk. W trakcie studiów w warszawskiej szkole teatralnej zmianę rodowego miana, na nieco bardziej "estradowe" doradził mu jeden z najwybitniejszych polskich aktorów – Ludwik Sempoliński (który mniej więcej w tym samym czasie poradził przyszłej legendzie polskich scen skupienie się na muzyce, nie aktorstwie). Jerzy skorzystał z jego rady, zaś inspirację znalazł ostatecznie w... rubryce z "humorem zeszytów szkolnych". Jeden z uczniów miał bowiem pomylić nazwę kościuszkowskiego Uniwersału połanieckiego, nazywając go "połomskim". I całe szczęście.
Blake Ellender Brown, Reginald Kenneth Dwight i Caryn Elaine Johnson
A na koniec szybka wycieczka poza grancie Polski. I choć wśród artystek i artystów z USA czy Wielkiej Brytanii przyjmowanie pseudonimów czy zmiany nazwisk jest znacznie częstsze aniżeli u nas, wybraliśmy trzy konkretne przykłady.
Blake Ellender Brown to więc nikt inny, jak Blake Lively, która od początku kariery używa pseudonimu scenicznego swojej rodziny, pochodzącego od imienia własnej matki. Co z Reginaldem Kennethem Dwightem? W tym przypadku mamy do czynienia z... Eltonem Herculesem Johnem (tak brzmi bowiem pełne imię i nazwisko artysty), który niezadowolony z brzmienia "oryginału", zaczął używać pseudonimu na cześć dwóch członków Bluesology – Eltona Deana i Longa Johna Baldry'ego. A na deser – Caryn Elaine Johnson, czyli legendarna Whoopi Goldberg, która początkowo chciała nazywać się "Whoopi Cusion", czyli... "pierdząca poduszka". Za namową matki zmieniła jednak drugi człon, przyjmując dość popularne miano, mające podobno odnosić do jej korzeni.