Wielkanoc u Agnieszki Hyży: haftowane serwetki w koszyczkach, żur pachnący chrzanem i pisanki barwione łupinami cebuli
Agnieszka Hyży z rodzinnego domu wyniosła mnóstwo tradycji związanych z Wielkanocą. W rozmowie z nami zdradziła, które z nich nadal kultywuje wspólnie z mężem i dziećmi. Prowadząca "halo tu polsat" opowiedziała też o ulubionych smakach świąt Zmartwychwstania: "Jestem wielką fanką żurku - musi być gęsty, pachnieć chrzanem i czosnkiem, i mieć w sobie to domowe >>coś

Pytając Agnieszkę Hyży o tradycje wielkanocne w jej rodzinie, byliśmy ciekawi ulubionych zwyczajów, które prowadząca "halo tu polsat" pamięta z dawnych lat: "Zdecydowanie wspólne malowanie pisanek i przygotowywanie wielkanocnych koszyczków" - odparła prezenterka. - "To był zawsze taki moment zatrzymania - nawet jeśli wokół panował przedświąteczny chaos, to te chwile przy stole, z barwnikami, wacikami, kredkami, a czasem ze skorupkami pełnymi cebuli czy łupin buraka miały w sobie magię. Moja babcia i mama dbały, żeby ten rytuał odbywał się z pełnym zaangażowaniem - nie na szybko, nie od niechcenia, ale z sercem. Dziś, mimo że życie pędzi, staram się pielęgnować ten moment. Nawet kiedy święta spędzamy poza domem - zdarzyło mi się jechać z naszym koszyczkiem do hotelu, tylko po to, żeby zachować ten symboliczny fragment Wielkanocy. To nie musi być perfekcyjne. Ważne, że robimy to razem" - dodała.
Wielkanoc w domu Agnieszki Hyży
Dla Agnieszki Hyży wspólny czas poświęcony na przygotowanie pisanek jest szczególnym momentem, a z tradycją święcenia pokarmów wiąże się jeszcze inny, rodzinny zwyczaj: "Dzieci naprawdę wszystko przewartościowują - ale w ten najpiękniejszy możliwy sposób. To, co kiedyś było tylko miłym dodatkiem, dziś staje się centralnym punktem programu. Malowanie pisanek to u nas coś w rodzaju mini-warsztatów plastycznych - liczy się kreatywność i radość, nie estetyczny efekt. Wszystkie dzieci mają swoje własne serwetki do koszyczków z wyhaftowanymi imionami. Pamiętam, jak trzy lata temu urodził się nasz syn Leon i tuż przed Wielkanocą, odkryłam, że... nie ma dla niego serwetki! Na cito szukałam hafciarki w Warszawie - bo przecież nie mógł być pominięty" - wspomina Agnieszka.
Gwiazda opowiada też o innym obowiązkowym elemencie świętowania Wielkiej Nocy w jej domu: "Mamy też swoją rodzinną bitwę na "króla Wielkanocy" - każdy gość bierze jedno jajko i stukamy się nimi wzajemnie, aż zostanie tylko jedno - to, które się nie rozbije. Od kilku lat niepokonanym mistrzem jest... mój mąż! No i oczywiście obowiązkowe szukanie czekoladowych jajek w ogrodzie - to punkt obowiązkowy niedzieli wielkanocnej, który dzieci uwielbiają" - opowiada.
Choć dziś tradycja oblewania się wodą w Poniedziałek Wielkanocny powoli przechodzi do lamusa, Agnieszka pamięta, że jako młoda dziewczyna, znajdowała się w centrum zainteresowania chłopców podtrzymujących zwyczaj śmigusa - dyngusa: "Oj, pamiętam to doskonale! Zwłaszcza jeden lany poniedziałek, kiedy cała paczka chłopaków z sąsiedztwa urządziła mi prawdziwe wodne >>spa<< - bez żadnego ostrzeżenia, prosto z wiadra, w pełnym ubraniu. Byłam zła, przemarznięta, ale... i tak się śmiałam. Niby się buntowałam, niby nie chciałam - ale kiedy któryś chłopak zaczynał mnie gonić z butelką wody, aż trzęsłam się z radości" - wspomina Agnieszka. - "W tamtych czasach śmigus-dyngus był zabawą pełną emocji, śmiechu, trochę flirtu, dziecięcej ekscytacji. Nie było w tym agresji - tylko młodzieńcza radość" - opowiada.
W domu państwa Hyżych śmigus dyngus przetrwał w delikatnym wydaniu: "W wersji mocno udomowionej - takiej >>light<<" - tłumaczy prowadząca "halo tu polsat". - "Raczej psiknięcie wodą z atomizera albo delikatne polewanie dłonią, niż szaleństwo z wiadrami. Chodzi o zabawę, symbol i wspólne emocje - nie o przemoknięcie do suchej nitki. Dzieciaki i tak mają z tego ogromną frajdę, zwłaszcza gdy mogą... obudzić nas wodą w lany poniedziałek".
Agnieszka wspomina też drugi dzień świąt z dawnych lat: "Pamiętam też jedne święta, które spędzaliśmy całą rodziną w Szczyrku - tam zaopatrzyliśmy się w pistolety na wodę i urządziliśmy totalną bitwę wodną. To była prawdziwa wojna - nikt nie wyszedł suchy! Do dziś pamiętam, jak mój tata stracił swoją >>broń<< i... gonił nas po ogrodzie z wielkim garnkiem! Tego śmiechu dzieci nie zapomnę nigdy".
Ulubione świąteczne dania Agnieszki Hyży
Nie ma tradycyjnych polskich świąt bez przysmaków, zapytaliśmy więc gwiazdę, jakie świąteczne przysmaki z wielkanocnego stołu lubi najbardziej. Pochodząca ze Śląska gospodyni "halo..." odpowiedziała bez zastanowienia: "Jestem wielką fanką żurku - musi być gęsty, pachnieć chrzanem i czosnkiem, i mieć w sobie to domowe >>coś<<. Uwielbiam też klasyczną sałatkę jarzynową i wszystko, co ma w sobie jajka w roli głównej. Ale jeśli miałabym wskazać coś najbardziej sentymentalnego - to pasztet mojej mamy. Tego smaku nie da się podrobić".
Agnieszka zdradziła też, że zazwyczaj sama szykuje świąteczny poczęstunek, w tym roku jednak razem z rodziną planuje wypoczynek poza domem: "Kiedy organizujemy święta w naszym domu i przyjeżdżają rodzice, spędzam kilka dni w kuchni - planuję menu, robię listy zakupów, przygotowuję wszystko wcześniej. Taka już jestem - lubię mieć kontrolę, ale też radość z tworzenia tych chwil. W tym roku wyjeżdżamy, więc nie będzie domowego gotowania, ale może upiekę ciasto, które zabierzemy ze sobą - tak, żeby było choć trochę <<nasze<< przy tym świątecznym stole".
Na koniec zapytaliśmy Agnieszkę, czy lubi zdobić pisanki: "Uwielbiam!" - odparła z entuzjazmem. - "I choć nigdy nie byłam mistrzynią misternych wzorów, bardzo lubię ten moment wspólnego tworzenia. Moim ulubionym sposobem jest barwienie jajek w łupinach cebuli - naturalnie, klasycznie, z pięknym kolorem. Potem delikatnie przecieram je oliwką, żeby nabrały blasku" - zdradziła.
Gwiazda "halo tu polsat" dodała też, że w zdobienie pisanek była i nadal jest zaangażowana cała rodzina: "Pamiętam, że jako dziecko miałam wielką frajdę, kiedy brat mojej mamy - z zawodu stomatolog - pozwalał nam korzystać z mikrowierteł w gabinecie, żeby wyżłobić wzory na skorupkach. To było coś! Czasem sięgam też po naklejki, które są dziś naprawdę estetyczne i pomysłowe. Ale mistrzynią pisanek w naszej rodzinie jest moja teściowa, Gosia - potrafi wyczarować prawdziwe cuda, które potem cieszą nasze oczy przez całe święta".
Zobacz też: